Czy pokolenie „Z” zabije piłkę nożną?

Moje pokolenie będzie ostatnim, które ogląda mecze w całości – powiedział Pablo Aimar, były reprezentant Argentyny w piłce nożnej. Wiele wskazuje na to, że słowa mogą okazać się prorocze. Generacja „Z” (urodzeni w latach 1995-2012) konsumuje rozrywkę w zupełnie inny sposób, a to może sprawić, że futbol jaki znamy przestanie istnieć.

Według rekomendacji WHO dzieci i młodzież powinny poświęcać 60 minut dziennie na aktywnosć fizyczną. W Polsce tej normy nie spełnia niemal 83% osób. Martwi również liczba zwolnień lekarskich z lekcji w-fu. Skala zjawiska w debacie publicznej jest już określana jako „plaga”, która według danych Ministerstwa Sportu i Turystyki ma dotyczyć… 30% uczniów. Nowe pokolenie masowo odchodzi od sportu. Przynajmniej tego, który jest nam znany.

Gdybyśmy kilka lat temu usłyszeli o sportowej transmisji, która zgromadziła ponad 3 miliony widzów, to część z nas obstawiłaby, że to albo istotny mecz reprezentacji, albo sukces bohatera narodowego pokroju Kamila Stocha. Jednak na opisywanym wydarzeniu nie było ani sympatycznego skoczka, ani żadnego z Biało-Czerwonych. Gwiazdą wspomnianego eventu był Amadeusz „Ferrari” Roślik, nazywający sam siebie „Władcą Piekieł”. Mowa tu bowiem o gali Fame MMA 13.

O fenomenie freak-fightów mówi się wiele. Kolejne gale generują ogromne zasięgi i cieszą się stałym zainteresowaniem wśród pokolenia „Z”. Przekłada się to również na popularyzację sportów walki, czego dowodem są pełne sale treningowe oraz wzrost rozpoznawalności takich nazwisk jak: Marcin Wrzosek, Michał Pasternak czy Mateusz Kubiszyn. Każdy z nich przed „erą freaków” odnosił sukcesy, a jednak dopiero teraz zyskują zasłużoną popularność. Skąd nagłe zainteresowanie sportowcami i dyscyplinami, które niedawno można było określić jako niszowe?

Przyszłość piłki nożnej

Podobno nowa generacja nie potrafi utrzymać koncentracji. Naukowcy wskazują nawet, że „zetki” są w tym o 4 sekundy gorsze od „millenialsów” (osoby urodzone w latach 1981-1994). Nie wynika to jednak z lenistwa, a z konsekwentnie wyrobionego filtra, który niemal automatycznie odrzuca niepożądane lub nudne komunikaty. Nowe pokolenie konsumuje sport i rozrywkę szukając w nim przede wszystkim autentycznych emocji, które często wybiera kosztem sportowych umiejętności. Zatem nieudawany element show w kolejnych sportowych eventach wydaje się być kluczem do uwagi generacji „Z”. Jak w tej sytuacji poradzi sobie piłka nożna? O to, choć na swój sposób, postanowił spytać… Krzysztof Stanowski.

– Wojtek, Ty wyrosłeś na prawdziwej piłce nożnej. Przez lata byłeś dziennikarzem sportowym. I teraz chcesz to wszystko rozwalić w pył? – tym pytaniem Stanowski „przywitał” swojego rozmówcę – Wojciecha Szaniawskiego, pomysłodawcę i włodarza federacji MOVE Federation. Projektu, który ma zmienić futbol.

Zdynamizowana rozgrywka, nowe zasady zdobywania punktów i krótszy czas gry to tylko niektóre z nowości, jakie mogli zobaczyć kibice na pierwszej gali MOVE Federation. Projekt czerpie z fenomenu freak-fightów. Drużyny biorące udział w turnieju są bowiem złożone z influencerów. Jednak wśród zawodników nie ma konfliktu. Jego miejsce zastępuje sportowa rywalizacja, dobra zabawa stale angażująca uwagę odbiorcy i magia futbolu w nowej odsłonie. To tylko niektóre cechy MOVE, które sprawiają, że wybredna uwaga generacji „Z” zatrzymała się na pierwszej gali. Ta bowiem mogła się cieszyć z publiczności przekraczającej 500 tys. osób i zasięgiem w social media sięgającym 20 milionów. Liczby mogą imponować, ale z pewnością nie zaskoczyły włodarzy nowej, piłkarskiej federacji. Bowiem przed startem projektu zlecili oni bardzo konkretne badania w firmie Pentagon Research.

– Porównaliśmy 11 influencerów, którzy niebawem wystąpią w MOVE1 oraz 11 piłkarzy, którzy wybiegli na boisko w spotkaniu reprezentacji Polski z Walią (25.09.2022r.). Wyniki są zaskakujące. Bowiem publikacje twórców internetowych na przestrzeni roku okazały się droższe od podobnych działań piłkarzy o… 21 milionów złotych. Można powiedzieć, że influencerzy ten mecz wygrali – podsumował Adam Pawlukiewicz, dyrektor Pentagon Research.

Wspomniany wcześniej „element show” jest oczywiście istotny z punktu widzenia pokolenia „Z”. Warto jednak doprecyzować o jakie „show” konkretnie chodzi, bo nie wystarczą jedynie fajerwerki, głośna, efektowna muzyka i setki tancerzy, aby zasłużyć na atencje „zetek”. Są oni bowiem świadomi swojej władzy jako konsumenci. Często starają się angażować z tymi, którzy regularnie dostarczają im treści bogatych w ładunek emocjonalny, z którymi mogą wejść w interakcje lub mówiąc ich językiem – „dać im atencję” np. poprzez komentarze, lajki, udostępnianie i mityczny w nowym pokoleniu „zasięg”.

W związku z tym można powiedzieć, że „pokolenie Z” jest „content-centric”. To oznacza, że jest skupione na treściach, które konsumuje i pośrednio lub bezpośrednio tworzy oraz docenia autentyczność i wartość contentu w swoim życiu.

Ważne jest również zauważenie, że „pokolenie Z” preferuje krótsze, dynamiczne i łatwo przyswajalne treści. Często oparte na oswojonym przez siebie schemacie. Chętnie oglądają klipy, skróty i highlighty, które zawierają najciekawsze momenty z meczów i wydarzeń sportowych, a także treści, które są oparte na storytellingu i mają wartość rozrywkową.

W to wszystko doskonale wpisuje się otoczka organizacji „freakowych” z udziałem influencerów. Ostatecznie wydarzenie sportowe takie jak gala MOVE Federation czy kolejne starcia w federacjach freak-fight są pointą prostej, angażującej i generującej emocje komunikacji, której bohaterami są idole „pokolenia Z”. Odpowiednie medialne opakowanie projektów podobnych do MOVE Federation niemal gwarantuje im szeroką publikę w generacji, której przedstawiciele nauczyli się korzystać ze wszystkich, nawet tych nieco iluzorycznych, przywilejów konsumenta.

Na drugim biegunie medialnej układanki są przedstawiciele tradycyjnego sportu, którzy przez lata regularnie traktowali media jako zło konieczne. Wychodząc z nieaktualnego już przeświadczenia o tym, że sport sam się obroni i to dyscyplina jest w centrum wydarzeń. Stąd opowiadania m.in. o mitycznej magii futbolu, która współcześnie pozostaje bez znaczących sukcesów w walce o uwagę odbiorcy.

Odpowiadając na tytułowe pytanie – generacja „Z” nie zabije piłki nożnej. Futbol ma na tyle mocną pozycję w świecie sportu i biznesu, że gra nie toczy się o być albo nie być, a o jakość tego bytu. Karą bowiem w tych czasach nie jest „łapka w dół”, a… brak reakcji, który może oznaczać marginalizację tradycyjnego sportu w najbliższych dekadach. Kilka lat temu w starszym pokoleniu odkrywającym media społecznościowe popularny był wielokrotnie parafrazowany żart – „nie masz Facebooka, nie istniejesz”. Dożyliśmy czasów, w którym żarty się skończyły.

Choć MOVE Federation to jeszcze nowy projekt, to liczby już teraz pozwalają wyciągnąć odpowiednie wnioski i z optymizmem patrzeć w przyszłość. Popularność podobnych wydarzeń jasno pokazuje, że to nie nowe pokolenie odchodzi od tradycyjnego sportu, tylko sport za nim nie nadążył. Aby taki los nie przydarzył się piłce nożnej powstało MOVE Federation.

– Piłka nożna przyszłości zaczyna się dziś, a nie jutro – powiedział Wojciech Szaniawski dzień przed startem mundialu w Katarze, otwierając pierwszą galę MOVE Federation i być może nowy rozdział w historii polskiego futbolu.