BLOG

Czy pokolenie „Z” zabije piłkę nożną?

Moje pokolenie będzie ostatnim, które ogląda mecze w całości – powiedział Pablo Aimar, były reprezentant Argentyny w piłce nożnej. Wiele wskazuje na to, że słowa mogą okazać się prorocze. Generacja „Z” (urodzeni w latach 1995-2012) konsumuje rozrywkę w zupełnie inny sposób, a to może sprawić, że futbol jaki znamy przestanie istnieć.

Według rekomendacji WHO dzieci i młodzież powinny poświęcać 60 minut dziennie na aktywnosć fizyczną. W Polsce tej normy nie spełnia niemal 83% osób. Martwi również liczba zwolnień lekarskich z lekcji w-fu. Skala zjawiska w debacie publicznej jest już określana jako „plaga”, która według danych Ministerstwa Sportu i Turystyki ma dotyczyć… 30% uczniów. Nowe pokolenie masowo odchodzi od sportu. Przynajmniej tego, który jest nam znany.

Gdybyśmy kilka lat temu usłyszeli o sportowej transmisji, która zgromadziła ponad 3 miliony widzów, to część z nas obstawiłaby, że to albo istotny mecz reprezentacji, albo sukces bohatera narodowego pokroju Kamila Stocha. Jednak na opisywanym wydarzeniu nie było ani sympatycznego skoczka, ani żadnego z Biało-Czerwonych. Gwiazdą wspomnianego eventu był Amadeusz „Ferrari” Roślik, nazywający sam siebie „Władcą Piekieł”. Mowa tu bowiem o gali Fame MMA 13.

O fenomenie freak-fightów mówi się wiele. Kolejne gale generują ogromne zasięgi i cieszą się stałym zainteresowaniem wśród pokolenia „Z”. Przekłada się to również na popularyzację sportów walki, czego dowodem są pełne sale treningowe oraz wzrost rozpoznawalności takich nazwisk jak: Marcin Wrzosek, Michał Pasternak czy Mateusz Kubiszyn. Każdy z nich przed „erą freaków” odnosił sukcesy, a jednak dopiero teraz zyskują zasłużoną popularność. Skąd nagłe zainteresowanie sportowcami i dyscyplinami, które niedawno można było określić jako niszowe?

Przyszłość piłki nożnej

Podobno nowa generacja nie potrafi utrzymać koncentracji. Naukowcy wskazują nawet, że „zetki” są w tym o 4 sekundy gorsze od „millenialsów” (osoby urodzone w latach 1981-1994). Nie wynika to jednak z lenistwa, a z konsekwentnie wyrobionego filtra, który niemal automatycznie odrzuca niepożądane lub nudne komunikaty. Nowe pokolenie konsumuje sport i rozrywkę szukając w nim przede wszystkim autentycznych emocji, które często wybiera kosztem sportowych umiejętności. Zatem nieudawany element show w kolejnych sportowych eventach wydaje się być kluczem do uwagi generacji „Z”. Jak w tej sytuacji poradzi sobie piłka nożna? O to, choć na swój sposób, postanowił spytać… Krzysztof Stanowski.

– Wojtek, Ty wyrosłeś na prawdziwej piłce nożnej. Przez lata byłeś dziennikarzem sportowym. I teraz chcesz to wszystko rozwalić w pył? – tym pytaniem Stanowski „przywitał” swojego rozmówcę – Wojciecha Szaniawskiego, pomysłodawcę i włodarza federacji MOVE Federation. Projektu, który ma zmienić futbol.

Zdynamizowana rozgrywka, nowe zasady zdobywania punktów i krótszy czas gry to tylko niektóre z nowości, jakie mogli zobaczyć kibice na pierwszej gali MOVE Federation. Projekt czerpie z fenomenu freak-fightów. Drużyny biorące udział w turnieju są bowiem złożone z influencerów. Jednak wśród zawodników nie ma konfliktu. Jego miejsce zastępuje sportowa rywalizacja, dobra zabawa stale angażująca uwagę odbiorcy i magia futbolu w nowej odsłonie. To tylko niektóre cechy MOVE, które sprawiają, że wybredna uwaga generacji „Z” zatrzymała się na pierwszej gali. Ta bowiem mogła się cieszyć z publiczności przekraczającej 500 tys. osób i zasięgiem w social media sięgającym 20 milionów. Liczby mogą imponować, ale z pewnością nie zaskoczyły włodarzy nowej, piłkarskiej federacji. Bowiem przed startem projektu zlecili oni bardzo konkretne badania w firmie Pentagon Research.

– Porównaliśmy 11 influencerów, którzy niebawem wystąpią w MOVE1 oraz 11 piłkarzy, którzy wybiegli na boisko w spotkaniu reprezentacji Polski z Walią (25.09.2022r.). Wyniki są zaskakujące. Bowiem publikacje twórców internetowych na przestrzeni roku okazały się droższe od podobnych działań piłkarzy o… 21 milionów złotych. Można powiedzieć, że influencerzy ten mecz wygrali – podsumował Adam Pawlukiewicz, dyrektor Pentagon Research.

Wspomniany wcześniej „element show” jest oczywiście istotny z punktu widzenia pokolenia „Z”. Warto jednak doprecyzować o jakie „show” konkretnie chodzi, bo nie wystarczą jedynie fajerwerki, głośna, efektowna muzyka i setki tancerzy, aby zasłużyć na atencje „zetek”. Są oni bowiem świadomi swojej władzy jako konsumenci. Często starają się angażować z tymi, którzy regularnie dostarczają im treści bogatych w ładunek emocjonalny, z którymi mogą wejść w interakcje lub mówiąc ich językiem – „dać im atencję” np. poprzez komentarze, lajki, udostępnianie i mityczny w nowym pokoleniu „zasięg”.

W związku z tym można powiedzieć, że „pokolenie Z” jest „content-centric”. To oznacza, że jest skupione na treściach, które konsumuje i pośrednio lub bezpośrednio tworzy oraz docenia autentyczność i wartość contentu w swoim życiu.

Ważne jest również zauważenie, że „pokolenie Z” preferuje krótsze, dynamiczne i łatwo przyswajalne treści. Często oparte na oswojonym przez siebie schemacie. Chętnie oglądają klipy, skróty i highlighty, które zawierają najciekawsze momenty z meczów i wydarzeń sportowych, a także treści, które są oparte na storytellingu i mają wartość rozrywkową.

W to wszystko doskonale wpisuje się otoczka organizacji „freakowych” z udziałem influencerów. Ostatecznie wydarzenie sportowe takie jak gala MOVE Federation czy kolejne starcia w federacjach freak-fight są pointą prostej, angażującej i generującej emocje komunikacji, której bohaterami są idole „pokolenia Z”. Odpowiednie medialne opakowanie projektów podobnych do MOVE Federation niemal gwarantuje im szeroką publikę w generacji, której przedstawiciele nauczyli się korzystać ze wszystkich, nawet tych nieco iluzorycznych, przywilejów konsumenta.

Na drugim biegunie medialnej układanki są przedstawiciele tradycyjnego sportu, którzy przez lata regularnie traktowali media jako zło konieczne. Wychodząc z nieaktualnego już przeświadczenia o tym, że sport sam się obroni i to dyscyplina jest w centrum wydarzeń. Stąd opowiadania m.in. o mitycznej magii futbolu, która współcześnie pozostaje bez znaczących sukcesów w walce o uwagę odbiorcy.

Odpowiadając na tytułowe pytanie – generacja „Z” nie zabije piłki nożnej. Futbol ma na tyle mocną pozycję w świecie sportu i biznesu, że gra nie toczy się o być albo nie być, a o jakość tego bytu. Karą bowiem w tych czasach nie jest „łapka w dół”, a… brak reakcji, który może oznaczać marginalizację tradycyjnego sportu w najbliższych dekadach. Kilka lat temu w starszym pokoleniu odkrywającym media społecznościowe popularny był wielokrotnie parafrazowany żart – „nie masz Facebooka, nie istniejesz”. Dożyliśmy czasów, w którym żarty się skończyły.

Choć MOVE Federation to jeszcze nowy projekt, to liczby już teraz pozwalają wyciągnąć odpowiednie wnioski i z optymizmem patrzeć w przyszłość. Popularność podobnych wydarzeń jasno pokazuje, że to nie nowe pokolenie odchodzi od tradycyjnego sportu, tylko sport za nim nie nadążył. Aby taki los nie przydarzył się piłce nożnej powstało MOVE Federation.

– Piłka nożna przyszłości zaczyna się dziś, a nie jutro – powiedział Wojciech Szaniawski dzień przed startem mundialu w Katarze, otwierając pierwszą galę MOVE Federation i być może nowy rozdział w historii polskiego futbolu.

Marketingowa siła piłkarskich lig. Które rozgrywki mają najwięcej fanów?

Dyskusja o miano najlepszego piłkarza, klubu czy trenera w historii prawdopodobnie nigdy nie zostanie zakończona. Znacznie łatwiej jednak obliczyć popularność danego zawodnika, zespołu czy szkoleniowca. Podobnie jest z ligami piłkarskimi, których globalne zainteresowanie można zmierzyć, biorąc pod uwagę kilka ważnych aspektów, które znacząco przybliżą nas do odpowiedzi na pytanie: „która liga piłkarska jest najpopularniejsza?”

Każda z piłkarskich lig zabiega o nowych kibiców na różne sposoby. Obecnie najlepszą drogą wydają się być media społecznościowe, które są nie tylko źródłem informacji o danych rozgrywkach, ale często miejscem do dyskusji fanów. Popularność rozgrywek można jednak mierzyć szerzej poprzez liczbę widzów oglądających dane rozgrywki czy choćby poprzez liczbę wzmianek w internecie. Jeśli dana liga jest najlepsza na każdej z tych płaszczyzn, wówczas można mówić o pełnej dominacji nad innymi rozgrywkami. Pytanie tylko, czy któraś z europejskich lig faktycznie jest takim hegemonem?

SPIS TREŚCI

  • Najsilniejsze ligi w social mediach

  • Którą ligę ogląda najwięcej fanów

  • Najpopularniejsze ligi w internecie

  • Średnia frekwencja na ligowych stadionach

  • And the winner is…

 

Najsilniejsze ligi w social mediach O tym, jak ważne są media społecznościowe w obecnych czasach, nie trzeba nikogo przekonywać. Światowa ekspansja rozgrywek sprawia, że wiele lig piłkarskich decyduje się na specjalne konta w mediach społecznościowych, prowadzone wyłącznie w językach obcych. W ten sposób chcą dotrzeć do największych grup kibicowskich skupionych poza granicami kraju, w którym rozgrywki się odbywają. O liczbie obserwujących czy subskrybentów świadczyć może też moment utworzenia konta, wielkie sukcesy klubów występujących w danej lidze czy obecność w danych rozgrywkach piłkarzy, przyciągających najwięcej uwagi mediów i kibiców lub rodaków.

Platformą, która zgromadziła najwięcej fanów pięciu najlepszych lig w Europie, jest wciąż Facebook. Portal działający bardzo długo, posiadający największy przekrój użytkowników i docierający do największego grona potencjalnych odbiorców, bo przecież konto na Facebooku mają lub mieli niemal wszyscy. I choć być może liczba obserwujących najlepsze ligi piłkarskie nie jest aż tak szokująca, to przewaga hiszpańskiej La Ligi nad drugą w zestawieniu Premier League może już robić wrażenie. Rozgrywki Primera Division obserwuje na Facebooku o 30 milionów fanów więcej niż angielską Premiership.

Dużą przewagę ligi hiszpańskiej nad angielską w liczbie fanów na danej platformie można także zaobserwować na YouTubie i TikToku. Premier League posiada grupę fanów na tych platformach odpowiednio o 5,13 i 1,8 miliona fanów mniejszą niż te same odpowiedniki rozgrywek La Liga. Jednak angielskie rozgrywki wypadają znacznie lepiej na Twitterze i Instagramie. Na obu platformach Premier League jest liderem spośród pięciu najsilniejszych lig piłkarskich, choć na Twitterze przewaga nad pozostałą czwórką jest największa. Wydawać by się mogło, że docieranie na jak największą liczbę rynków poprzez specjalne konta na Twitterze przyniesie największy sukces, jednak w rzeczywistości nie do końca przekłada się to na liczbę fanów. Najmniej dedykowanych kont w innych językach posiadają Bundesliga i… Premier League. Żeby było jeszcze ciekawiej, to konta angielskiej ekstraklasy prowadzone są tylko w jednym języku, ponieważ poza pierwszym, oryginalnym profilem Premier League, prowadzone są też konta, ale na rynek amerykański i indyjski – oba również w języku angielskim. Jeśli wzięlibyśmy wyłącznie konta dodatkowe, to królem Twittera okazałaby się ponownie La Liga, która zebrała milion obserwujących na angielskojęzycznym koncie swojej ligi, 1,2 miliona na arabskim, po ponad 200 tysięcy na francuskim i brazylijskim, 70 tysięcy na japońskim, 50 tysięcy na profilu indonezyjskim i około 10 tysięcy na koncie tajskim. Niemniej przewaga angielskiej ligi całościowo jest wręcz druzgocąca, co potwierdzają liczby i przewaga niemal 20 milionów obserwujących nad drugą w zestawieniu hiszpańską Primera Division. Siłę Premier League na Twitterze budują nie tylko profile dedykowane na rynek amerykański i indyjski, które gromadzą kolejno około 200 i 40 tysięcy kibiców, ale przede wszystkim konto główne zbierające ponad 28,5 miliona sympatyków angielskiego futbolu.

Premier League jest liderem także na Instagramie – tutaj także z wielką, choć nie aż tak druzgocąco wielką przewagą nad drugą La Liga. Obie ligi znacznie odjechały konkurencji, co patrząc na ostatnie lata nie powinno dziwić. Angielska liga przekroczyła 50 milionów obserwujących na Instagramie w pierwszej połowie października 2021, a jej przewaga nad ligą hiszpańską wynosi mniej więcej 12,5 miliona obserwujących. Dużo, jednak pozostałe trzy omawiane ligi w tym zestawieniu wypadają jeszcze gorzej – ich łączna liczba obserwujących wynosi mniej więcej połowę wszystkich obserwujących konta instagramowego La Liga. Co ciekawe, baza fanów Premier League została zbudowana na znacznie mniejszej liczbie postów (16,9 tys.) na tej platformie w porównaniu do La Liga (30,8 tys.) czy Bundesligi (23,1 tys.).

To, kiedy konto na danej platformie zostało założone, także ma wpływ na popularność danej ligi w social mediach. Najlepszym dowodem na tę tezę jest YouTube. Tutaj zaskakującym liderem pod względem liczby subskrybentów jest Serie A, która wyprzedza ligę hiszpańską o niecałe 300 tysięcy subskrybentów. Premier League w tym zestawieniu jest dopiero czwarta ze stratą blisko miliona subskrypcji do Bundesligi i przewagą 100 tysięcy fanów nad ostatnią Ligue 1. Tak słaba pozycja ligi angielskiej to kwestia momentu, w którym na tę platformę Premier League dołączyła, a było to dopiero w maju 2019 roku. Jeśli spojrzymy na Bundesligę (kwiecień 2006), La Ligę (lipiec 2006), Ligue 1 (maj 2009) i Serie A (październik 2012) to przewaga w liczbie subskrybentów, nawet mając w głowie potencjał marketingowy ligi angielskiej w porównaniu do innych rozgrywek, może zostać zredukowana dopiero za kilka kolejnych lat.

Kwestia lig piłkarskich na TikToku jest wciąż świeża – La Liga jako lider posiada niemal dwukrotnie więcej obserwujących niż Premier League, Ligue 1 czy Bundesliga, które mają po niecałe dwa miliony fanów właśnie na tej platformie. Najmniej fanów zebrała do tej pory włoska Serie A.

Absolutnymi liderami social mediów spośród lig piłkarskich są – co nie powinno dziwić – Premier League i La Liga. Zbudowane zasięgi przez tę dwójkę są bardzo podobne, jednak z minimalnym wskazaniem na ligę hiszpańską, która biorąc pod uwagę pięć najpopularniejszych platform społecznościowych, wyprzedza angielską o około pięć milionów obserwujących. Bundesliga, Serie A i Ligue 1 są daleko w tyle pod względem liczby fanów na platformach społecznościowych. Podium uzupełnia liga niemiecka, ale ze stratą ponad 100 milionów obserwujących na pięciu najpopularniejszych portalach społecznościowych do drugiej Premier League.

 

Którą ligę ogląda najwięcej fanów?

Bardzo ważnym czynnikiem, który pozwala zmierzyć popularność danej ligi, jest globalna oglądalność rozgrywek. Niełatwo jest ją zmierzyć, pomocne mogą tu być także wartości praw telewizyjnych, jednak nie ulega wątpliwościom, że jest to pełniejszy obraz tego, ile osób faktycznie jest zainteresowanych daną ligą, niż średnia liczba widzów na stadionach.

W aspekcie globalnej oglądalności najlepsza jest Premier League, którą w sezonie 2018/2019 oglądało 3,2 miliarda osób (raport Nielsena). Wynik imponujący, tym bardziej że w porównaniu z sezonem poprzednim liga zaliczyła 6-procentowy wzrost oglądalności. Zainteresowanie ligą pokazuje także wartość praw telewizyjnych, która dla angielskich rozgrywek jest najwyższa na świecie, ponieważ wynosi aż 1,6 miliarda funtów za jeden sezon. Jest to także jedyna liga na świecie, której wartość praw telewizyjnych za jeden sezon przekracza miliard funtów.

Władze ligi hiszpańskiej w 2016 roku planowały osiągnąć do roku 2018 oglądalność na poziomie 3 miliardów widzów. Tego celu nie udało się osiągnąć nawet w sezonie covidowym, który dla tych rozgrywek i tak był rekordowy, ponieważ globalna oglądalność wyniosła 2,8 miliardów fanów przed telewizorami w rozgrywkach 2019/2020 (wzrost o 11,5% w porównaniu z sezonem 2018/2019). Prawa telewizyjne w przypadku ligi hiszpańskiej są tańsze w porównaniu z Premier League, ponieważ za rozgrywki Primera Division trzeba zapłacić 1,14 miliarda euro, czyli 980 milionów funtów. Na cenę ligi hiszpańskiej wpływa także fakt, że La Liga – podobnie jak Bundesliga czy Ligue 1 – sprzedawana jest w pakiecie z drugim poziomem rozgrywkowym, co jeszcze bardzie uwypukla przewagę Premier League.

W kwestii praw telewizyjnych warto także wspomnieć o pozostałych trzech ligach z tzw. TOP5, które najmocniej odstają od reszty stawki w tym aspekcie. Licencja na pokazywanie rozgrywek ligi niemieckiej kosztuje 1,1 miliarda euro, czyli 945 milionów funtów. To sprawia, że Bundesliga (razem z 2. Bundesligą) posiada trzecie najdroższe prawa telewizyjne na świecie. Na czwartej pozycji znajduje się włoska Serie A, której prawa telewizyjne wyceniane są na 927,5 miliona euro (797 miliona funtów), a na piątym dwie najwyższe ligi we Francji, czyli Ligue 1 i Ligue 2, które w pakiecie kosztują 582 miliony euro (500 milionów funtów). Wielkie transfery do ligi francuskiej mogą sprawić, że cena za prawa telewizyjne do tej ligi wzrosną, co potwierdza zwiększone zainteresowanie i ekspozycję rozgrywek w Canal+ czy nowy program w Kanale Sportowym “Bonjour Ligue 1”, którego gospodarzem jest Tomasz Smokowski.

Różnica Premier League nad La Liga jest duża, jednak może się to w przyszłości zmienić. Wszystko to przez fakt, że Premiership niedawno prolongowało prawa telewizyjne do 2025, zaś Primera Division jest jeszcze przed przedłużeniem kolejnych umów. Wpływ na wartość praw telewizyjnych będzie miało także odejście Leo Messiego z Barcelony, dlatego różnica nie zmniejszy się drastycznie.

Najpopularniejsze ligi w internecie

Liczba obserwujących to jedno, ale w internecie ważna jest także liczba wzmianek. To pozwala budować jej wartość marketingową. W myśl zasady: im więcej, tym lepiej! W kontekście lig piłkarskich ta zasada także obowiązuje, jednak mogą pojawiać się pewne problemy w trakcie procesu badania danych.

Jednym z głównych problemów dotyczących badania popularności europejskich lig TOP5 są ich nazwy. Dla większości osób nazwy Premier League, Serie A czy Ligue 1 kojarzą się jednoznacznie, jednak w praktyce nie jest to takie proste. Dość powiedzieć, że fraza „Premier League”, czyli ta, pod którą najczęściej szukamy informacji dotyczących ligi angielskiej, zawiera się także w nazwach innych lig piłkarskich z całego świata. Dlatego fraza ta jest także podbijana przez użytkowników szukających wzmianek o innych, mniej popularnych ligach. Najczęściej są to ligi, które posiadają swoją oryginalną nazwę w rodzimym języku, a dodatkowo wspierają się członem Premier League najczęściej następującym po przymiotniku określającym kraj rozgrywania danej ligi.

Z podobnym problemem może mierzyć się także włoska Serie A. Podbicie tej frazy widoczne jest znacznie ze strony kibiców z Ameryki Południowej. Najpewniej nie chodzi tutaj o zainteresowanie ligą włoską przez brazylijskich fanów, a raczej o fakt, że część nazwy tamtejszej ligi także zawiera frazę „Serie A”. Tożsamą sytuację może „pochwalić się” niemiecka liga, ponieważ nie tylko tamtejsze rozgrywki noszą nazwę Bundesliga. Taką samą nazwę nosi także liga austriacka, nazywana często przez fanów tamtejszej piłki „tą drugą Bundesligą”.

Dlatego też zbadanie popularności europejskich lig TOP5 na podstawie samej frazy z nazwą ligi będzie nieobiektywne. Dochodzi wówczas do takich anomalii, zgodnie z którymi „Serie A” jest nie tylko popularniejszą ligą od ligi hiszpańskiej, ale jest niemal identycznie często wyszukiwana jak „Premier League”. Siłę tej frazy pokazuje także okres wakacyjny, gdzie od rozpoczęcia EURO 2020 do momentu startu rozgrywek ligowych w sierpniu zainteresowanie piłką nożną w Europie – a co za tym idzie liczbą wyszukiwań w internecie – jest niższe, a mimo to fraza „Serie A” jest na bardzo wysokim poziomie. Jest to spowodowane tym, że liga brazylijska przez cały okres wakacyjny odbywała się na normalnych zasadach, przez co liczba wyszukiwań o tej lidze ze znacznie bardziej zaludnionego kraju niż Włochy była ogromna. Średni poziom wyszukiwań frazy „Serie A” przez same tylko wakacje (większość wyszukiwań dotyczyła ligi brazylijskiej) był na podobnym pułapie, jak średnia liczba wyszukiwań frazy „Ligue 1” przez ostatnie 12 miesięcy. Zatem, aby zminimalizować możliwość podpięcia pod frazę danej ligi innych rozgrywek, należy wybrać sugerowaną/proponowaną nazwę wyszukiwań. Zgodnie z tym, wyszukiwane hasła dotyczące piłkarskich lig TOP5 wyglądały następująco:

  • Liga angielska – „Premier League (pomocniczy tag: liga piłki nożnej)”,

  • Liga hiszpańska – „La Liga (liga piłki nożnej)”,

  • Liga włoska – „Serie A (liga piłki nożnej)”,

  • Liga niemiecka – „Bundesliga niemiecka w piłce nożnej (liga piłki nożnej)”,

  • Liga francuska – „Francja Ligue 1 (liga piłki nożnej)”.

 

Po zastosowaniu takich kryteriów nie ma praktycznie żadnych niespodzianek – w ostatnich 12 miesiącach królowała Premier League, niemal o połowę mniej wyszukiwań w wyszukiwarce Google miała La Liga, a tuż za hiszpańską ligą uplasowała się włoska Serie A. Bundesliga przed Ligue 1, jednak obie te ligi daleko za czołową trójką.

Poza Chinami, które z powodu firewalla nie korzystają z zachodnich wyszukiwarek, liga angielska dominuje na niemal wszystkich największych rynkach świata. Są to przede wszystkim Stany Zjednoczone, Kanada, Australia, Rosja, Indie, ale także RPA, Egipt, Portugalia, Irlandia, Tajlandia czy Szwecja. Po dokładniejszym specyfikowaniu naszych fraz okazuje się, że Brazylijczycy najchętniej oglądają właśnie ligę angielską, a Serie A (ale ta włoska) jest dopiero na trzecim miejscu za ligą hiszpańską.

Sporo uwagi w innych krajach poświęca się także La Lidze. Liga hiszpańska dominuje głównie w krajach Ameryki Łacińskiej, ale także w Iranie, Demokratycznej Republice Kongo, Kamerunie czy Bangladeszu. Liga włoska dominuje z kolei wyłącznie w Szwajcarii, zaś niemiecka poza granicami swojego kraju gromadzi najwięcej uwagi w Austrii i Polsce.

Popularność Bundesligi w naszym kraju dziwić nie może głównie za sprawą występującego w Bayernie Roberta Lewandowskiego. Zainteresowanie Polaków topowymi europejskimi ligami nie jest jednak skupione wyłącznie wokół rozgrywek naszego zachodniego sąsiada, bowiem według wyszukiwań Google Bundesliga to 31% wszystkich szukanych fraz dotyczących lig TOP5. Na następnych miejscach znajdują się Premier League (27%), La Liga (20%), Serie A (16%) i Ligue 1 (8%). Wyniki wyszukiwań Google są ważne, ale warto dodać do tego także polskie wzmianki w social mediach, fora, newsy, mikroblogi czy video. Wówczas okazuje się, że w rankingu popularności TOP5 lig w naszym kraju dochodzi do kilku przetasowań. Przede wszystkim zmienia się lider, ponieważ za pomocą narzędzia Brand24 łatwo możemy zmierzyć, ile w ostatnim roku pojawiło się wzmianek o wszystkich popularnych ligach. Wyniki są następujące:

  • Premier League – ponad 51 tys. wzmianek,

  • Serie A – ponad 37,5 tys. wzmianek,

  • Bundesliga – ponad 24 tys. wzmianek,

  • La Liga – ponad 14,5 tys. wzmianek,

  • Ligue 1 – ponad 13,5 tys. wzmianek.

W każdej z lig za około 80% wszystkich wzmianek odpowiadają newsy oraz mikroblogi. Obie te formy wzmiankowania o ligach TOP5 w Polsce są niezwykle popularne, szczególnie jeśli spojrzymy na ekspertów takich jak Mateusz Borek (komentujący Bundesligę i prowadzący w Kanale Sportowym program Bundestalk), Tomasz Ćwiąkała (komentujący głównie La Ligę i Bundesligę oraz prowadzący kanał na YouTube głównie o ligach TOP5) czy Michał Pol (prowadzący program Curva Sud w Kanale Sportowym), którzy na Twitterze niemal codziennie rozmawiają o ligach TOP5, bardzo często zachęcając do dyskusji i ją prowokując. Średnia frekwencja na ligowych stadionach

Jednym z ostatnich, ale nadal stosunkowo ważnych czynników wpływających na atrakcyjność i popularność ligi, jest średnia widzów przybywających na stadiony. Oczywiście dużą rolę przy tej okazji pełnią także przywiązanie do klubu, infrastruktura (średnia wielkość stadionów) czy liczba potencjalnych hitowych meczów w sezonie, niemniej to także w pewnym stopniu buduje popularność każdej ligi.

Od 2020 roku w piłce nożnej sporo się zmieniło. Jedną z głównych zmian – ze względów sanitarnych i bezpieczeństwa – było zamknięcie stadionów dla kibiców. W ten oto sposób stadiony w Europie od marca ubiegłego roku były niedostępne dla fanów. Sytuacja zmieniła się dopiero w kolejnym sezonie (2020/2021) oraz podczas EURO 2020, jednak ze względów pewnych restrykcji wprowadzonych w wielu państwach, bardzo długo niektóre ligi nie miały 100-procentowego obłożenia miejsc na stadionach podczas meczów piłkarskich. Dlatego też zbadanie i porównanie średniej liczby widzów na stadionach od sezonu 2019/2020 do dzisiaj byłoby dla niektórych rozgrywek niesprawiedliwe. Uzyskanie najbardziej rzetelnych, sprawiedliwych i wymiernych liczb w kontekście obecności kibiców na stadionach w danych ligach powinno być oparte o dane z sezonu 2018/2019 – ostatniego pełnego, podczas którego kibice swobodnie, bez żadnych ograniczeń, mogli przybywać na stadiony.

Z raportów portalu statistica.com wynika, iż średnio najwięcej kibiców piłkarskich zbiera się na meczach Bundesligi. Widzów na niemieckich stadionach pojawia się średnio aż 43 449. Drugą pozycję zajmuje Premier League, na mecze której w sezonie 2018/2019 średnio uczęszczało ponad pięć tysięcy widzów mniej – 38 168. Trzecie miejsce przypadło stadionom hiszpańskim, które były zapełniane średnio w liczbie 26 814 widzów, a tuż za podium uplasowała się włoska Serie A ze średnią 25 237 fanów na trybunach. Czołową piątkę zamyka Ligue 1 ze średnim wynikiem 22 799 widzów, choć przewaga ligi francuskiej nad meksykańską Primera Division wynosi niewiele ponad 100 widzów i około tysiąca widzów nad siódmą w zestawieniu Major League Soccer.

Obecność na pierwszym miejscu ligi niemieckiej być może nie dziwi, ale warto podkreślić, że taki stan rzeczy utrzymuje się w najlepszych pięciu ligach europejskich od blisko dwóch dekad. Ostatnim sezonem, w którym niemiecka liga nie była pierwsza pod względem średniej liczby widzów były rozgrywki 2002/2003, podczas których lepszy wynik osiągały stadiony w Wielkiej Brytanii. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę ostatnią dekadę (z pominięciem sezonów covidowych), wówczas klasyfikacja lig, na które średnio uczęszcza najwięcej fanów jest następująca: Bundesliga (z najwyższym średnim wynikiem 44,3 tys. widzów na mecz w sezonie), Premier League (38,5 tys.), La Liga (28,3 tys.), Serie A (24,7 tys.) oraz Ligue 1 (22,2 tys.).

And the winner is…

Jeśli chodzi o zebraną społeczność w mediach społecznościowych, to najlepsza pod tym względem jest hiszpańska La Liga. Jeśli mierzymy marketingową siłę ligi poprzez popularność w całym internecie, liczbę wzmianek czy wyszukiwań w przeglądarce Google, ale także pod względem oglądalności, to najlepiej wygląda Premier League. Z kolei średnio najwięcej kibiców na stadionach zbiera niemiecka Bundesliga. Ligue 1 i Serie A nie były w żadnym z aspektów siłą wiodącą, co sprawia, że globalnie te rozgrywki budzą najmniejsze zainteresowanie fanów piłki nożnej.

Bliska Polakom Bundesliga osiąga wspaniałe wyniki pod względem średniej liczby widzów na stadionach. Niemniej jej globalna popularność w social mediach czy pod względem liczby wyszukiwań w internecie nie jest konkurencyjna z Premier League czy choćby La Liga. Jest to liga, która budzi sporo emocji w naszym kraju, jednak pod względem popularności w ujęciu światowym wciąż sporo jej brakuje. Dlatego też w całościowym spektrum będzie to na daną chwilę trzecia najpopularniejsza liga europejska.

Walka hiszpańskiej i angielskiej ligi o światowy prym trwa od wielu lat. W ostatniej dekadzie to kluby z Hiszpanii częściej sięgały po europejskie trofea, jednak ten etap został już zakończony. Królem social mediów jest La Liga, jednak jej przewaga nad ligą z Wysp Brytyjskich nie jest wcale tak duża. To prawda, wynosi blisko pięć milionów obserwujących, ale ta liczba przy ponad 130 milionach obserwujących ligi hiszpańskiej jest małym procentem, który przy dobrych kampaniach marketingowych (na przykład na TikToku) może zostać zniwelowana. Przewagą Premier League – i to znaczącą – są wzmianki w internecie i liczba wyszukiwań w przeglądarce Google. W tym aspekcie liga angielska dominuje nad Primera Division, a jeśli dołożymy do tego średnią liczbę widzów na stadionach w ostatnich latach, to miano najpopularniejszej ligi świata przypada właśnie Premier League. Wiele sytuacji wpłynęło na spadek zainteresowania ligą hiszpańską w ostatnich latach – odejście największych gwiazd ligi (Cristiano Ronaldo, Lionel Messi, Sergio Ramos), brak sukcesów w Lidze Mistrzów i kryzys wizerunkowy związany z Superligą. A Premier League? Sukcesy w Lidze Mistrzów, utrzymanie najważniejszych gwiazd w angielskich klubach oraz sprowadzenie silnych marketingowo i piłkarsko nazwisk wpływa pozytywnie na odbiór całej ligi, a co za tym idzie jej popularność w skali światowej, co przekłada się kolejno na liczbę widzów, kontrakty sponsorskie itd.

Autorem tekstu jest Kamil Lewandowski

Wszyscy na TikToka – czas wygrać ten mecz

Triki to coś, co lubią kibice, podobnie jak użytkownicy TikToka. Czy to oznacza, że sport to przepis na sukces na tej platformie? Jak najbardziej tak, jeśli sportowe marki dostosują swoją komunikację do sposobu komunikacji jej użytkowników, wchodząc m.in. w tak zwany śmieszny content.

 

Podjęcie działań na TikToku czy innym serwisie społecznościowym w pierwszej kolejności wpływa pozytywnie na rozpoznawalność marki. Mogą one również realizować inne cele w zależności od przyjętej strategii komunikacji. W przypadku każdego medium ważne jest, aby spojrzeć szerzej na jego funkcjonalności, zwracając uwagę na możliwość przełożenia uzyskiwanych w ten sposób efektów na cele biznesowe. Raczej każdy jest już świadom, jak duży wpływ na decyzje zakupowe mają różnego rodzaju rozwiązania digitalowe, w tym social media.

W przypadku rynku sportowego warto zwrócić uwagę, że jako segment na TikToku dopiero się buduje. To de facto ostatni gwizdek, aby wejść na tę platformę i zabłysnąć jako jeden z pierwszych twórców. Sam TikTok także intensywnie się rozwija, dodając nowe funkcjonalności dla twórców, co także przyciąga nowych użytkowników, których ma już na ten moment ponad 4 miliony w Polsce, a ta liczba cały czas rośnie.

 

Piłka nożna najpopularniejsza na sportowym TikToku

Popularność futbolu odgrywa kluczową rolę w budowaniu sportu na TikToku, na co dowodem są sportowe konta z największą liczbą obserwujących. Większość z nich związana jest z piłką nożną, a dokładniej z freestyle footballem, który bije rekordy popularności na TikToku ze względu na dobre dopasowanie do tego medium. Regularne publikacje Séana Garniera, dwukrotnego mistrza świata we tej dyscyplinie napędzają widzów do spróbowania swoich sił w tej dziedzinie. Jego treściami zainteresowanych nie brakuje, bo obserwuje go prawie 6 milionów osób. Z kolei wicemistrzyni globu Lia Lewis Gribius z każdym kolejnym TikTokiem podnosi poprzeczkę, a jej wyczyny chętnie komentują Polacy. W naszym kraju króluje jednak profil Łukasza Chwieduka, który zebrał społeczność ponad 900 tysięcy osób. Jego seria „Ten Ziomeczek”, w której uczy znane osoby ze świata TikToka i nie tylko trików piłkarskich, podbiła aplikację. Filmy z hashtagiem #tenziomeczek zostały wyświetlone ponad 33 miliony razy! Dzięki niemu wiele młodych, aspirujących zawodników nauczyło się freestyle’u. Wkład Łukiego w rozwój tego sportu w naszym kraju jest nieopisany.

A jak to wygląda w przypadku profili organizacji sportowych? Na początek konto PKO BP Ekstraklasy. Jego prowadzący umieją korzystać z trendów rządzących aplikacją i aktualnych wydarzeń sportowych. Ponadto łączą historyczne wspomnienia z bieżącą komunikacją newsów w nowoczesnej formie. Tego typu TikToki są dynamiczne, co skutecznie pozwala utrzymać uwagę widza. Na koncie Ekstraklasy pojawiają się także treści relatable, czyli takie, które dają możliwość utożsamienia się z nagraniami. Tego rodzaju techniki zwiększają zaangażowanie i sprawiają, że w głowie widza jest jedna myśl: „To o mnie!”.

Korzyści z działań na TikToku dla sportowych marek

Na profilu Ekstraklasy widzimy skuteczne wdrożenie wielu kluczowych praktyk, które każdy profil powinien stosować, aby odnieść sukces na TikToku. Jego prowadzący potrafią świetnie zestawić trendy rządzące aplikacją do aktualnych wydarzeń sportowych. Oprócz trendów znajdziemy tam historyczne wspomnienia jak chociażby gol Kamila Grosickiego dla Pogoni Szczecin. Gra jest zdecydowanie warta świeczki. Rosnąca popularność apki, zwłaszcza wśród najmłodszych, to ważny argument za tym, aby działać na tej platformie. Starzejący się odbiorca to problem, z którym mierzą się różne branże czy, schodząc niżej, marki. Ewolucja produktu czy usługi ukierunkowana na preferencje młodszych to krok w stronę grupy docelowej, która za parę lat wejdzie w wiek produkcyjny i będzie samodzielne podejmować decyzje zakupowe. A już teraz wpływa na decyzje podejmowane przez rodziców. To ważny target także dla środowiska sportowego, które w ten sposób chce zwiększyć liczbę trenujących dzieci czy kibicujących wybranemu klubowi lub reprezentacji, chodząc z opiekunami na mecze, kupując gadżety itd.

Zwróćmy uwagę na profil Lecha Poznań, na którym jego prowadzący szczególnie dbają o jakość contentu wideo. Widać, że Kolejorz dostrzega, że na TikToku zwykły smartfon powoli przestaje wystarczać. Coraz więcej twórców używa profesjonalnych kamer i programów do montażu, aby zyskać uwagę widza i wyróżnić się jakością treści. Trzeba pamiętać o tym, że obecne śledzenie wydarzeń sportowych to nie tylko oglądanie ich z trybun czy w telewizji. Konsumpcja tego typu treści odbywa się na różnych płaszczyznach – także na TikToku – i wspiera ją postępujący multiscreening. Lech pokazuje nie tylko ciekawe akcje meczowe, ale także kulisy swoich działań jak np. sesje zdjęciowe piłkarzy czy relacje z treningów. Nie brak również historycznych wspominek, goli, cieszynek w rytm muzyki. Profil Lecha Poznań to bomba emocjonalna, która powinna będzie doceniana przez coraz większą liczbę kibiców.

Zarządzający ligami czy klubami muszą być tego świadomi i zadbać o część analityczną swoich działań, aby m.in. zmierzyć skalę ich dotarcia do widzów. To kluczowy aspekt pod kątem wykazania swoim partnerom biznesowym zasadności inwestycji w sponsoring i prognozowanego zwrotu.

 

Sportowcy na TikToku

To dotyczy także pojedynczych twórców, w tym sportowców, którzy działaniami pozaboiskowymi, w tym w social mediach, pracują na udane współprace reklamowe, także możliwe do realizacji po zakończeniu kariery sportowej. Świetnym przykładem jest profil Karola Kłosa. Zgromadził tam ogromną społeczność 270 tysięcy osób, a jego filmy mają bardzo często kilkaset tysięcy wyświetleń.

Warto pamiętać, że na TikToku można mieć małe grono obserwujących, a tworzyć viralowe filmy oraz odwrotnie – można mieć dużo obserwujących, a proporcjonalnie małe wyświetlenia. Karol Kłos ma to i to. Młodsze pokolenie nie odbiera go jako siatkarza, ale… TikTokera. W sposób niezwykle humorystyczny przedstawia on życie sportowca, ale również chętnie dzieli się swoimi przeżyciami z wakacji czy pasją do motoryzacji. Bierze również aktywny udział w tworzeniu contentu na profil swojego klubu – PGE Skry Bełchatów – gdzie widzimy masę trendów, śmieszków i emocji. Karol jest po prostu sobą i to zapewniło mu sukces na tej platformie.

Na komunikację na TikToku ze swoimi fanami postawił również Piotr Lisek, który podobnie jak Karol nie boi się pokazać prawdziwego „ja”. Wyjątkowo dużo publikował igrzysk olimpijskich i mogliśmy dowiedzieć się chociaż w małym stopniu, co działo się w olimpijskiej wiosce.

 

Nietypowa komunikacja na TikToku sposobem na sukces

Jak jednak wyróżnić się na tle innych twórców, aby zrealizować swoje cele? Weźmy przykład Wisły Płock, która prowadzi konto w sposób bardzo humorystyczny i wychodzi poza ramy. Widzieliście kiedyś dinozaura jeżdżącego na rowerze po boisku? No właśnie… My też nie. To znaczy teraz już tak. Profil Nafciarzy wyróżnia się ciekawym użyciem dźwięków dostępnych w aplikacji. Każdy z nich po dodaniu do odpowiedniego wideo wzbudza zupełnie inne emocje. Klub chętnie pokazuje swoich kibiców i trzeba przyznać, że zaangażowanie zarówno ich, jak i osób prowadzących profil jest nietuzinkowe.

Wyróżnić się na TikToku mogą także kibice. Jednym z nich jest twórca internetowy Michał Dziarnowski (Ostatni Gwizdek). Na swoim profilu przekazuje najnowsze informacje ze świata futbolu oraz dzieli się ciekawostkami. Swoimi materiałami potrafi przykuć uwagę widza już w pierwszych sekundach, a jego filmy charakteryzują się dynamiką i próbą przekazania jak największej ilości informacji w jak najkrótszym czasie. Trzeba przyznać, że wychodzi mu to genialnie!

Górnik Łęczna pozwala przekazać pałeczkę piłkarzom i bardzo często to oni wypowiadają się na nagraniach i zachęcają kibiców do wsparcia. Nowo pozyskany zawodnik beniaminka, Jason Lokilo osobiście przywitał się z kibicami, a jego TikTok zdobył ponad 30 tysięcy wyświetleń. Widzowie chcący zobaczyć emocji również nie będą zawiedzeni, z muzyką dodającą klimatu do nagrań jest to możliwe!

Znaczną siłę przebicia na TikToku ma też Legia Warszawa, którą obserwuje blisko 100 tysięcy osób. Pozakulisowe smaczki to to, czego wszyscy potrzebujemy. Masa śmiechu, radości i łez na treningach, meczach, w drodze na stadion i w szatni sprawia, że kibice mogą jeszcze mocniej poczuć się częścią zespołu.

Wojskowi wyróżniają się także promocją akcji CSR, a na ich profilu znaleźć można bardzo dużo nagrań promujących Amp futbol, co nie powinno dziwić, bo nie zapominajmy, że to właśnie Legia grała w ampfutbolowym finale Ligi Mistrzów. Klub zdecydowanie wyciska cytrynkę na maksa i każde swoje działanie komunikuje w sposób przykuwający uwagę widza. Forma wideo to zdecydowanie konik Mistrzów Polski. Niektóre produkcje mają nawet kilkaset tysięcy wyświetleń!

 

Jak stać się love brandem w oczach kibiców?

Rozpoczęcie komunikacji w nowych kanałach pozwala także docelowo zróżnicować swoje przychody, a co za tym idzie uniezależnić się w pewien sposób od zewnętrznych podmiotów i ich decyzji biznesowych. Wszyscy wiemy, że te mogą odejść od klubu czy sportowca np. ze względu na osiągnięty słaby wynik sportowy. Dlatego też najważniejszym zadaniem stojącym przed polskimi organizacjami sportowymi czy sportowcami jest wdrożenie rozwiązań zmierzających do tego, aby były postrzegane jako marki, z którymi odbiorcy oraz partnerzy biznesowi są w stanie związać się na dłużej niezależnie od sportowego sukcesu. Dobrze dobrane kanały komunikacji oraz inne aspekty strategiczno-biznesowe mogą sprawić, że mogą stać się takim brandem „na dobre i na złe” w oczach kibica czy sponsora.

 

Współautorami tekstu są Aleksandra Witkowska oraz Karol Sobczyński

EURO jako kopalnia marketingowych talentów. Czy ktoś zyskał na naszej porażce?

Euro 2020: marketingowi zwycięzcy turnieju. Kto najbardziej zyskał na mistrzostwach Europy? Na co uwagę zwrócili marketerzy i klienci?

 

Marketingowi zwycięzcy Euro 2020

Lubimy zakochiwać się w prostych historiach. Mistrzostwa Europy 2020 w wykonaniu Polaków nie dostarczyły nam zbyt wielu pozytywnych przeżyć, ale kilka momentów z całą pewnością pozostanie w głowach fanów.

Kacper Kozłowski – 17-latek, który dał dobrą zmianę w meczu z Hiszpanią i został najmłodszym piłkarzem w historii Euro, częściej pojawiał się w naszych rozmowach niż taktyka Polaków na to spotkanie. W głowach pozostanie myśl, że „chcielibyśmy być tak waleczni jak Szkoci”, choć ta sama reprezentacja była najbardziej nieskuteczną na całym Euro (42 strzały i tylko 1 gol). Zapamiętamy pojedyncze klatki turnieju – przestawianie butelek na konferencji, dramat Eriksena, niesamowitą serię zwycięstw Włochów (szczególnie jeśli potrwa do finału), gola Schicka z połowy boiska.

Przynajmniej część z tych klatek marki będą chciały wykorzystać w swoich kampaniach.

Cristiano Ronaldo i Coca-Cola

Ikea już wykorzystała aferę z Ronaldo i Coca-Colą nazywając, w kanadyjskim oddziale, szklaną butelkę na wodę ze swojej oferty imieniem gwiazdora. Cała sytuacja była zresztą parodiowana przez organizacje, postaci czy kluby sportowe z całego świata.

Choć z samego kontekstu – takiego jak losy rzeczonej butelki podczas konferencji – jeszcze nie da się zrobić ambasadora marki, to sytuacja, w której jej główni bohaterowie dzięki niemu zarobią jest kwestią czasu. Ronaldo jako ambasador zdrowych napojów, czy Czerczesow odtwarzający sytuację z otwieraniem jednej butelki o drugą w reklamie dowolnego napoju (najlepiej niskoprocentowego trunku)? Takie współprace piszą się same.

Euro 2020 – kto zyskał w polskiej kadrze

Mistrzostwa Europy 2016 przyniosły naszym piłkarzom wiele marketingowych współprac. Kamil Glik podpisał kontrakt z Blachotrapezem, Grosicki, Pazdan i Kapustka wspierali markę Kubuś, a sporo firm, które zdecydowały się pokazać przy reprezentacji i kadrowiczach jeszcze przed Euro, spijało później korzyści płynące z sukcesu i zwiększonej ekspozycji naszej kadry. Teraz sytuacja będzie zgoła inna.

Paulo Sousa zdawał się być głównym kandydatem do dobrej marketingowej współpracy po Euro. Przed turniejem nie zdążył związać się z żadną z marek, a jego wizerunek dawał w tej przestrzeni bardzo dużo możliwości – pokazania klienta jako światowego, eleganckiego, innowacyjnego. Szansy całkowicie nie zaprzepaścił – wszak mimo porażki, szczególnie po meczu z Hiszpanią, w mediach nie brakowało komplementowania jego postawy – ale przynajmniej do przyszłorocznego mundialu (o ile Polacy na niego pojadą) marki raczej nie będą do niego lgnęły. Ryzyko, że Sousa finalnie będzie kojarzył się nam z bezproduktywnym kombinowaniem i porażką pozostaje zbyt duże.

Kacper Kozłowski, wspomniany już 17-latek, może liczyć na pojawienie się pewnego zainteresowania marketingowego. Dla marek komunikujących się do dzieci i młodzieży, atrakcyjną opcją jest wykorzystanie jego historii w swoich kampaniach. To zresztą wybór dobry i oczywisty, bo Kozłowski jest jednym z niewielu pozytywnych akcentów tego turnieju dla Polski.

Z wyłanianiem gwiazd nie poszło nam w tym roku również na trybunach. Ze względu na ograniczoną liczbę widzów i mnogość lokalizacji, w których rozgrywany jest turniej, po raz pierwszy od dawna nie wybraliśmy polskiej Miss Euro. Na nowe Natalie Siwiec i Marty Barczok przyjdzie więc nam – i reklamodawcom, którzy potencjalnie chcieliby je zaangażować – jeszcze poczekać.

Igrzyska olimpijskie – szanse marketingowe

Reprezentacja Polski zakończyła już przygodę z Euro, a to może wpłynąć na przyspieszenie przekierowania uwagi większości kibiców na nadchodzące igrzyska olimpijskie i wspieranie naszych sportowców, którzy będą walczyć o medale w Tokio. Fani futbolu zostaną z piłkarskim turniejem nawet mimo braku dalszej gry biało-czerwonych. Wielkie imprezy charakteryzują się jednak trafianiem również do olbrzymiej grupy fanów okazyjnych, angażujących się tylko wtedy, gdy w grze są „nasi”. Świetnie widać to choćby w zestawieniu oglądalności spotkań reprezentacji narodowej czy polskich klubów z innymi, nawet bardzo atrakcyjnymi sportowo wydarzeniami, na których nas brakuje. Wspomniana grupa zacznie się więc już teraz przygotowywać do emocji, które czekają na nas w lipcu, kiedy do walki staną polscy siatkarze czy lekkoatleci.

Potencjalnych marketingowych zwycięzców można oczywiście szukać tam, gdzie regularnie odnosimy sukcesy – czyli właśnie na siatkarskiej hali czy lekkoatletycznym stadionie. Wilfredo Leon – lider naszej kadry, dla którego będzie to pierwsza impreza tej rangi w biało-czerwonych barwach – może tu liczyć na szczególnie dobry czas. Jeden z najlepszych siatkarzy świata już przyciągnął do siebie kilka znaczących marek, a w 4F doczekał się swojej kolekcji, równorzędnej z tą Roberta Lewandowskiego. Igrzyska olimpijskie będą dla niego kolejnym krokiem do zyskania pełnej rozpoznawalności w naszym kraju i przyciągnięcia do siebie jeszcze 1-2 kluczowych marek.

Wśród lekkoatletów będziemy patrzeć na wyniki sportowe, ale także na najbardziej zapadające w pamięć wypowiedzi i udaną komunikację w mediach społecznościowych. Tu zawsze liczyć można na wyraziste, charyzmatyczne perły naszej kadry, takie jak Paweł Fajdek, Maria Andrejczyk czy Piotr Lisek.

Fijałek i Bryl, koszykówka 3×3 – szanse marketingowe na igrzyska

Szanse na medale mają też: sztafeta mieszana, młociarze, wioślarze, kajakarze czy zapaśnicy. Ze względu na widowiskowość dyscyplin szansę na skokowy wzrost popularności mają jednak inne postaci – siatkarze plażowi Grzegorz Fijałek i Michał Bryl, ale przede wszystkim nasi reprezentanci w debiutującej na igrzyskach dyscyplinie – koszykówce 3×3.

Potencjał marketingowy tej dyscypliny dobrze było widać już podczas meczów eliminacyjnych, kiedy anonimowy dla większości sport nagle zaczął generować znaczne zainteresowanie w mediach. W drodze po awans na igrzyska dostaliśmy próbkę widowiskowości tej dyscypliny i tego, z jaką prędkością, nawet wśród kibiców niezainteresowanych tym sportem, mogą rozchodzić się skróty kluczowych wydarzeń spotkania. Jeśli za potencjalnymi sukcesami pójdzie większa otwartość federacji i zawodników na kibiców, również w mediach społecznościowych, to Michael Hicks i spółka mogą dzięki igrzyskom zaliczyć największy skok rozpoznawalności.

Finalnie decydować będzie jednak wynik sportowy – zarówno marketerzy, jak i klienci, ale przede wszystkim kibice chętnie przyjmą więc wszystkie przyjemne niespodzianki. Wtedy, po sportowym wysiłku i sukcesie, zdecydowanie łatwiej będzie o odcięcie zasłużonego, reklamowego kuponu.

Autorem tekstu jest Filip Cieśliński

Zawody sportowe 2.0 – digital marketing w świecie sportu

Wartość digitalu dostrzegają już nie tylko duże marki bazujące na e-commerce, lecz także coraz częściej organizatorzy wielkich imprez sportowych oraz firmy wykorzystujące czas sportowego święta w swojej strategii, daleko wychodzącej obecnie poza klasyczną komunikację przez Facebooka. Przykłady współpracy UEFA z platformą TikTok oraz Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego z platformą Twitch są doskonałym tego potwierdzeniem. Jak więc wykorzystać możliwości, jakie daje nam digital i jak robią to najwięksi?

Ubiegły rok, mimo załamania w wielu branżach, był przełomowym czasem na rynku reklamy cyfrowej. W Polsce, po raz pierwszy budżet na nią przeznaczany przekroczył pięć miliardów złotych, podczas gdy cały rynek reklamowy notował znaczące spadki. Z tej spadkowej tendencji zdecydowanie wyłamuje się digital, którego wartość systematycznie rośnie od kilku lat i jest to trend zauważalny globalnie. Budżety na reklamę cyfrową przerastają te przeznaczane na telewizyjną, mimo że jest ona wciąż domyślnym medium dla wielu branż.

Przyczyn fenomenu digitalu poszukiwać możemy w stale i dynamicznie rosnącej liczbie użytkowników Internetu oraz urządzeń mobilnych, która sięga obecnie już prawie 75% populacji świata. Z mediów społecznościowych zaś korzystają jużponad cztery miliardy osób. Liczba ta stale się powiększa – w ubiegłym roku wzrosła o –bagatela – pół miliarda. Popularność i powszechność platform społecznościowych zaczęła być wykorzystywana przez różnego rodzaju marki i organizacje, także sportowe – tu na podkreślenie zasługują działania UEFA czy MKOL.

Cyfryzacja dotyczy podmiotów związanych bezpośrednio lub pośrednio ze sportem. Nie jest już dla nikogo zaskoczeniem obecność w mediach społecznościowych klubu piłkarskiego, niezależnie od klasy rozgrywkowej czy ekspozycja logo marki technologicznej na sportowym portalu. Do gry wchodzą jednak nowe platformy, dając możliwość wychodzenia poza ramy klasycznej komunikacji.

Niekonwencjonalność metodą na przykucie uwagi Niewątpliwie pandemia znacząco przyspieszyła cyfrową transformację, za którą w sposób naturalny idą nowe trendy w komunikacji. Do sfery online przeniosły się także wydarzenia sportowe. Dynamiczny rozwój imprez wirtualnych, jak choćby wyścigów kolarskich online czy rosnąca popularność nowych aplikacji treningowych są dowodem na niezwykle szybko postępujące zmiany. Do nowej sytuacji starają się także dopasować podmioty stanowiące fundament sportowego biznesu. Organizatorzy wielkich imprez, a także marki wykorzystujące czas sportowego święta, wprowadzają do komunikacji nieco zaskakujące, nieznane wcześniej elementy.

Dotychczas technologiczne innowacje wykorzystywane przy komunikacji lub transmisji wydarzeń sportowych, jak również niekonwencjonalne wykorzystanie platform społecznościowych, stanowiły jedynie swego rodzaju dekorację. Obecnie coraz częściej są kluczem do działań marketingowych.

 

TikTok współpracuje z UEFA EURO 2020

Wśród najciekawszych przykładów wykorzystania możliwości, jakie dają zarówno imprezy sportowe jak i cyfrowa reklama, wymienić możemy partnerstwo platformy TikTok z UEFA przy mistrzostwach Europy w piłce nożnej.

Wykorzystanie formatów wideo stało się w ostatnich latach podstawową digitalu. Fenomen krótkich treści wychodzi obecnie daleko poza ramy dobrze znanego już serwisu YouTube. Do gry w czasie pandemii weszła platforma TikTok, umożliwiająca tworzenie oraz udostępnianie krótkich materiałów wideo z podkładem muzycznym. Z miesiąca na miesiąc aplikacja notuje coraz lepsze wyniki, zdobywając uznanie szczególnie wśród młodzieży. Na całym świecie korzystają z niej blisko dwa miliardy użytkowników, w Polce zaś – ponad cztery miliony.

Współpraca, poza klasycznie stosowaną ekspozycją partnera podczas meczów oraz ich transmisji w mediach, obejmowała między innymi utworzenie oficjalnego konta UEFA EURO 2020 na platformie. Publikowane treści świetnie wpisały się aktualne trendy, subtelnie przemycając nutkę humoru, typową dla komunikacji poprzez TikToka. Platforma, oprócz treści zza kulis sportowych zmagań czy wspomnień najlepszych momentów minionych turniejów, wprowadziła także podstronę, prezentującą treści związane z dniem meczowym oraz przekierowującą do oficjalnej aplikacji UEFA EURO 2020.

Popularna platforma przygotowała dodatkowo wiele innych atrakcji dla kibiców. Jedną z nich był koncert Eda Sheerana, który w ramach UEFA EURO 2020 Live Show po raz pierwszy wykonał swój nowy singiel. Koncert transmitowany był za pośrednictwem oficjalnego profilu piosenkarza na TikToku. Ponadto publikowane na profilu UEFA EURO 2020 treści konstruowane były w angażujący z perspektywy odbiorcy sposób. Tu wymienić można między innymi hashtag challenges czy wykorzystywanie archiwalnych oraz ekskluzywnych materiałów zza kulis piłkarskiego świata. Współpraca obejmowała ponadto wprowadzenie nowoczesnych technologii, między innymi rozszerzonej rzeczywistości.

 

Partnerstwo TikToka z UEFA EURO 2020 zdaje się przynosić korzyści obu stronom. Jest to pierwsza w historii współpraca twórców platformy społecznościowej z organizatorami wielkiej imprezy sportowej, której efektem jest zarówno mnóstwo angażujących treści jak i nowych użytkowników aplikacji – również ze starszej grupy docelowej, przyzwyczajonej do tradycyjnej konsumpcji sportu. Dla UEFA partnerstwo z TikTokiem to z kolei możliwość uatrakcyjnienia i dostarczenia treści w preferowanej przez młodzież formie, która często odrzuca tradycyjny przekaz na rzecz skondensowanych treści konsumowanych jednocześnie za pomocą kilku ekranów.

Twitch współpracuje z MKOl podczas igrzysk olimpijskich w Tokio

Podobną do UEFA strategię zdaje się obierać MKOI, który poprzez partnerstwo igrzysk olimpijskich w Tokio z platformą Twitch będzie próbował dotrzeć z olimpijskim sportem do młodszej grupy docelowej. Twitch przez ostatnich kilka lat stara się rozszerzać publikowane treści poza motywy związane z gamingiem.

Na początku maja platforma została ogłoszona partnerem amerykańskiej stacji telewizyjnej NBC, a w ramach zawiązanej współpracy zobowiązała się dostarczać olimpijskie treści. Oficjalne konto NBC Olympics na platformie będzie prezentować kibicom skróty sportowych zmagań, konkursy, wywiady, przewidziane są również transmisje na żywo. Współpraca obejmie także sprzedaż treści.

Mimo że Twitch popularny jest raczej globalnie, u nas można nazwać go raczkującym potentatem, który zaczyna podbijać serca już nie tylko gamerów. Zarówno partnerstwo UEFA EURO 2020 z TikTokiem jak i MKOL z Twitchem wyjaśnia zachodzący na naszych oczach proces zmiany sposobu konsumpcji sportowych wydarzeń, który uległ znaczącej redefinicji. Obecnie odchodzimy od standardowego oglądania rywalizacji, dostrzegając możliwości nowych technologii. Chcemy być blisko wydarzeń jak i samych sportowców. Z tego powodu coraz częściej sięgamy po urządzenia mobilne i dostępne aplikacje oferujące szereg atrakcji oraz treści wysokiej jakości.

Rewolucyjne trendy w (sportowym) cyfrowym świecie

Ostatnie lata to czas dynamicznych zmian w sferze marketingu, który zaczyna doganiać i wykorzystywać technologie istniejące już od dłuższego czasu, a sfera online staje się dla nas przestrzenią domyślną.

Wyniki wielu prowadzonych badań jasno wskazują, że czas, jaki spędzamy wpatrując się w ekrany mobilnych urządzeń, na przestrzeni ostatnich lat wydłużył się nawet dwukrotnie. Internet i media społecznościowe stały się głównym źródłem już nie tylko wiedzy, lecz narzędziem PR-u i sprzedaży. Na przykładzie partnerstwa UEFA EURO 2020 z platformą TikTok oraz igrzysk olimpijskich w Tokio z platformą Twitch, zauważyć możemy kilka znaczących trendów.

Wideo first. Wideo to jedna z najbardziej efektywnych form komunikacji ze względu na swoją przystępność, atrakcyjność oraz łatwość konsumpcji. Ponadto algorytmy mediów społecznościowych pozwalają im generować nie tyle zadowalające, lecz czasem nawet zaskakująco duże zasięgi. Format wideo łączy się także z transmisjami na żywo oraz multiscreeningiem – a wszystko to dostępne na urządzeniach mobilnych. Jednoczesne korzystanie z kilku ekranów jest coraz powszechniejsze, szczególnie wśród młodszej grupy docelowej. Odpowiedni dobór przekazu dostosowanego do urządzenia oraz oczekiwań użytkowników pozwoli stworzyć jakościowe treści, budujące już nie tylko pozytywne relacje z klientem, lecz wpływające na decyzje zakupowe. Digital marketing oferuje nam szereg możliwości dotarcia do klienta, zwiększając jego liczbę kontaktów z marką. Przekaz cyfrowy dociera przede wszystkim (lecz nie tylko!) do młodszej grupy docelowej – mającej wpływ na decyzje zakupowe członków swoich rodzin, a wkrótce będącej w wieku produkcyjnym. Znaczącą przewagą marketingu cyfrowego w zestawieniu z działalnością offline jest także jego policzalność oraz łatwość dostępu do danych. Wyniki można mierzyć pod kątem konwersji – zobaczymy co, ile i jak długo zostało wyświetlone, a dodatkowo – na jakim urządzeniu i jak dane działania przełożyły się na sprzedaż.

Niezależnie od zmieniających się preferencji konsumentów, rewolucja w sposobie konsumpcji treści stała się faktem. Sfera online będzie domyślną przestrzenią komunikacji marek i organizacji, ze względu na jej rozbudowane możliwości oraz stosunkowo niskie koszty dotarcia. Najlepszym dowodem na potencjał digital marketingu jest jego wykorzystanie przez największe marki, organizacje sportowe oraz znane platformy społecznościowe.

Realizując działania marketingowe uwzględniać musimy nowopowstające trendy oraz preferencje konsumentów – w tym potrzebę jakości. Dlaczego jednak warto inwestować w komunikację wokół sportu? Trudno znaleźć dziedzinę życia w tak intensywny sposób angażującą społeczność. Sport to niepowtarzalne i co najważniejsze – prawdziwe emocje, a więc to sfera umożliwiająca tworzenie autentycznego przekazu. Aby jednak tak się stało planowane działania warto oddać w ręce agencji marketingu sportowego. Odpowiednio zaplanowana i wdrożona strategia pozwoli dotrzeć do pożądanej grupy docelowej, którą zainteresować mogą umiejętnie dobrane nowoczesne kanały digitalu lub influencer marketingu. Pamiętajmy jednak, że sport to nie tylko mistrzostwa Europy czy igrzyska olimpijskie – mamy mnóstwo okazji, aby sport wykorzystać w codziennej komunikacji. Dobrym tego przykładem jest Kanał Sportowy – nowe medium podbijające rynek, które umożliwia wykorzystanie sportowych emocji w strategii każdej marki.

Autorem tekstu jest Agata Kownacka

 

Jak firmy bukmacherskie wykorzystują sponsoring sportowy?

Typowe działania promocyjne bukmacherów, które jesteś w stanie wymienić, to zapewne sponsoring klubów, ekspozycja logotypu podczas wydarzeń sportowych czy bonus na określoną stawkę u danego bukmachera. Są to tylko najbardziej popularne marketingowe zagrywki. Działania światowych gigantów są zdecydowanie szersze, a sam sponsoring zespołów piłkarskich znacznie wykracza poza nadrukowanie logotypu bukmachera na koszulce.

Kreatywne formy marketingu z wykorzystaniem ulubionych sportowców i drużyn mają duży wpływ na pozytywny odbiór marki wśród kibiców. Są oni bowiem bardzo zaangażowaną emocjonalnie grupą odbiorców, identyfikują się z danym zespołem lub atletą i zdecydowanie chętniej sięgają po produkt utożsamiany z ich ulubieńcami.

Aktywizacje sponsoringowe w Wielkiej Brytanii

Niewątpliwie liderami w szerokim świecie bukmacherskim są Anglicy. Zachęcanie do zawierania zakładów na każdy sport i bardzo szeroka oferta wymaga nieprzeciętnie atrakcyjnego marketingu, żeby wybić się z tłumu. Brytyjczycy, oprócz ekspozycji znaku marki w widocznych miejscach na stadionie czy koszulce, często angażują samych zawodników w reklamę bukmachera. I robią to naprawdę kreatywnie.

Bukmacher Betfair w ramach promocji nowej funkcji Cashout w swojej aplikacji postanowił z pomocą piłkarzy Arsenalu pobić rekord Guinessa. Cała akcja polegała na opanowaniu piłki zrzuconej z wysokości. Najlepiej z tym zadaniem poradził sobie Theo Walcott, który opanował piłkę zrzuconą z 34 metrów wpisując się do Księgi rekordów Guinessa.

Inną akcję wykorzystującą umiejętności zawodników zainicjował BetSafe, czyli sponsor Manchesteru City i angielskiej drużyny rugby Saracens F.C. Piłkarze i rugbyści mierzyli się w wymyślonych przez siebie konkurencjach łączących oba te sporty. W sumie powstało 6 odcinków, po 3 poświęcone każdej z ekip.

BetSafe był również sponsorem angielskiej ligi szóstek. W akcji promującej ten event wykorzystał byłych reprezentantów Brazylii, którzy najpierw brali udział w treningu pod okiem Seana Garniera, czyli mistrza świata we freestylu, a następnie rozegrali mecz z byłymi reprezentantami Nigerii.

Podobne formy zastosował bwin we współpracy z Manchesterem United oraz Juventusem. Piłkarze na potrzeby sponsora mierzyli się z różnymi konkurencjami na boisku lub odwzorowywali spektakularne zagrania boiskowe z zasłoniętymi oczami.

Krok dalej poszedł Betway, który piłkarzy West Hamu użył do komunikacji z kibicami. Zawodnicy wcielili się w taksówkarzy i wozili swoich fanów po Londynie. Ci nie zawsze od razu orientowali się, kto jest kierowcą samochodu, a sami zawodnicy zazwyczaj ujawniali swoją tożsamość dopiero po zakończonym kursie, ku zaskoczeniu fanów.

Bukmacher Paddy Power we współpracy z Arsenalem promował szybkość działania swojej aplikacji. Czas zagrania kuponu porównano z czasem dryblingu Alexisa Sancheza, długością rozgrzewki Oliviera Giroud oraz z czasem wyboru fryzury przez Theo Walcotta. Całość ujęto w krótkim wideo wspartym humorystycznym komentarzem stylizowanym na komentarz meczu piłkarskiego.

 

Również SkyBet wykorzystał komentarz sportowy do promocji swojej firmy. Bukmacher sponsorujący niższe ligi angielskie postanowił zderzyć piłkarzy ze światem komentatorów sportowych. Zawodnicy Doncaster Rovers mogli wykazać się za mikrofonem i skomentować skrót własnego meczu.

Akcje marketingowe wokół piłki nożnej w Niemczech

Trochę inaczej wygląda sprawa w Niemczech, gdzie największy bukmacher na rynku, Tipico stawia przede wszystkim na duże nazwiska występujące w reklamach, ale nie angażuje ich w inny sposób. Sam angaż ambasadora marki od dawna jest niewystarczający. Aby wyróżnić się spośród coraz większej konkurencji, trzeba zaangażować wybranego ambasadora w szereg kreatywnych działań na rzecz promocji marki, w których w sposób wiarygodny przedstawi zalety danego sponsora. Działania lidera niemieckiego rynku są dość obszerne, jednak zdecydowanie zbyt mało kreatywne i bardzo standardowe. Tipico na przykład wpuszczało na wybrane mecze przedsezonowe Bayernu Monachium kibiców w specjalnych koszulkach monachijskiej drużyny wraz z nadrukiem logo marki oraz zachęcało do obstawiania zakładów w punktach stacjonarnych.

Konkurencja na niemieckim rynku stara się działać inaczej niż największy niemiecki bukmacher i w promocję swoich ofert na wzór angielskich bukmacherów mocniej angażuje piłkarzy. Marka Interwetten wraz z zawodnikami Hoffenheim sprawdziła, jak będzie przebiegał konkurs rzutów karnych rozgrywany piłkami używanymi w innych dyscyplinach sportu.

Na rzuty karne postawiła również marka bet-at-home. W ramach akcji schalke-at-home amatorskie drużyny piłkarskie rozgrywały między sobą turnieje rzutów karnych. Do zwycięskiego zespołu przyjechali piłkarze Schalke, a obie ekipy zmierzyły się w konkursie jedenastek.

Sponsorowani przez Betway piłkarze Fortuny Düsseldorf wraz z niemieckimi influencerami postanowili sprawdzić swój instynkt w utrudnionych sytuacjach boiskowych. Zawodnicy byli rozpraszani przez lecące w ich kierunku przedmioty oraz niespodziewane dźwięki. Całość w nawiązaniu do hasła bukmachera, które przy obstawianiu meczów zaleca “zaufać swojemu instynktowi”.

W Austrii swego czasu firma tipp3 uruchomiła mobilny punkt zawierania zakładów w busie. Kibice mogli przed konkretnym wydarzeniem wykazać się wiedzą z zakresu typowania meczów. Austriacy pozwolili fanom pokazać również swoje umiejętności piłkarskie oraz wiedzę dotyczącą ich ulubionej dyscypliny sportowej. Całość polegała na strzelaniu piłką do celu. Po udanym zagraniu kibice mierzyli się z pytaniami z zakresu piłki nożnej i w przypadku dobrych odpowiedzi mogli podwoić swój dorobek punktowy.

Jak wygląda wykorzystanie sponsoringu sportowego przez marki w Polsce?

STS oprócz inwestycji w międzynarodowych ambasadorów, takich jak Martin Schmitt i Peter Schmeichel, sponsoruje również całe grono polskich zespołów sportowych. Dość typową aktywnością lidera branży była seria #STSonTour. Polegała ona na tworzeniu stref kibica podczas meczów Ekstraklasy oraz reprezentacji Polski. Standardowa akcja, która jednak mogła zaangażować dużo kibiców przychodzących na stadion przed spotkaniami.

Interesującą inicjatywą STS była akcja #VamosKrycha zorganizowana w dniu finału Ligi Europy w Warszawie, podczas której bukmacher rozdawał koszulki Grzegorza Krychowiaka. Działania objęły Warszawę i powstałe w związku z tym wydarzeniem strefy kibica.

 

Innym ciekawym działaniem związanym z koszulkami była akcja #odHAMsie zorganizowana podczas meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa. Partner Lecha Poznań – STS – postanowił wymienić kibicom koszulki Kaspera Hämäläinena po jego transferze z Poznania do Legii Warszawa.

Totolotek podczas swojego sponsoringu Pucharu Polski postanowił wypuścić cykl odcinków, opowiadających o najciekawszych historiach tego turnieju. Oprócz tego przeprowadzał transmisje na żywo prosto ze stadionów: poprzedzające oraz podsumowujące mecze. Jednak najciekawszym eventem organizowanym przez Totolotek była gra miejska, podczas której przechodnie mogli wziąć udział w quizach i wyzwaniach rozrzuconych po całym mieście, a w przypadku błędnych odpowiedzi biegali karne rundy, m.in. wokół fontanny.

Betclic, czyli sponsor Piasta Gliwice, podczas przerw w meczach śląskiej drużyny rozkładał na boisku dużą tarczę i dawał kibicom możliwość zagrania w coś na kształt piłkarskiego curlingu.

Większość polskich bukmacherów angażuje również ambasadorów. W dużej mierze są to dziennikarze sportowi, biorący udział w quizach i rozmowach z fanami sportu. Ponadto często promują bukmachera w mediach społecznościowych. Jako że zaangażowanie aktywnych sportowców w kampanie bukmacherów jest problematyczne lub nawet niemożliwe, często wykorzystuje się w nich dawne gwiazdy, które już zakończyły karierę zawodniczą.W Polsce widoczny jest brak zaangażowania aktywnych sportowców w kampaniach bukmacherów, m.in. ze względu na wątpliwości etyczne czy zapisy w ich umowach. Stąd częste decyzje biznesowe o wykorzystywaniu dawnych gwiazd.

Brytyjscy bukmacherzy liderem aktywizacji sponsoringowych

Podsumowując, Brytyjczycy są zdecydowanym liderem na rynku bukmacherskim nie tylko pod względem ilości firm zajmujących się zakładami sportowymi oraz bogactwa ich ofert, ale również w kwestii nietypowych akcji marketingowych. Do promocji swoich produktów chętnie angażują sportowców. Często są to akcje, w których zawodnicy mają bezpośredni kontakt z kibicem, dzięki czemu wiarygodność marki automatycznie wzrasta poprzez wytwarzanie pozytywnych emocji u fanów.

Zakłady bukmacherskie działające na polskim rynku w swoich marketingowych poczynaniach różnią się dość znacznie od zachodnich firm. Polskie firmy stawiają przede wszystkim na kibica i dojście bezpośrednio do niego. Zdecydowana większość bukmacherów organizuje dla nich różne konkursy podczas wydarzeń sportowych. Tworzenie specjalnych stref z różnymi atrakcjami to jednak dość klasyczne aktywności – przydałoby się nieco więcej kreatywności!

 

Autorem tekstu jest Tomasz Milanowski

 

 

 

European Search Awards 2021. E-book „YouTube #GameChanger sportu” z nominacją!

Organizator EuropeanSearchAwardsogłosił listę tegorocznych finalistów, a wśród nich znalazła się agencja marketingu sportowego Arskom Sport Brokers! Wraz z agencją digital marketingu – Harbingers – zostaliśmy nominowani w kategorii Best Use of Social Media in a Search Campaign za publikację e-booka „YouTube – #GameChanger sportu. Success Story Kanału Sportowego… i nie tylko!.

 

DLACZEGO PRZYGOTOWALIŚMY E-BOOK O KANALE SPORTOWYM?

Pandemia COVID-19 spowodowała wstrzymanie rozgrywek sportowych i przełożenie najważniejszych imprez. Agencje Arskom Sport Brokers wraz z Harbingers wykorzystały ten czas nastworzenie e-booka pokazującego, jaką ewolucję przeszły branże marketingu i mediów sportowych od momentu, gdy przeniosły swoje działania do social mediów. E-book jest podróżą przez kolejne dekady zmieniającego się sposobu konsumowania informacji, szczególnie tych sportowych. Ostatnim przystankiem tej drogi jest serwis YouTube, który stał się idealną przestrzenia dla twórców, dającą tak pożądaną obecnie możliwość współtworzenia treści przez internautów. Eksperci siłę tego medium przedstawili na przykładzie case’u Kanału Sportowego, który zyskuje coraz większą popularność.

Jesteśmy dumni, że nasz wysiłek został doceniony na arenie międzynarodowej! European Search Award to prestiżowy konkurs, w którym już od dziesięciu lat organizacja We are search docenia kreatywne działania między innymi z zakresu SEO, content marketingu czy sztucznej inteligencji. Jurorami są doświadczeni eksperci z całej Europy, którzy szczegółowo analizują każdy aspekt wyróżnionej kampanii. Nominacja jest dla nas ogromnym wyróżnieniem i motywacją do dalszej wytężonej pracy. Chcemy wciąż podnosić swoje kompetencje, aby móc zaoferować współpracującym z nami markom wszystko, co najlepsze.

Zwycięzców poznamy już 27 maja 2021.

 

E-BOOK O YOUTUBIE DO POBRANIA

Darmowy e-book jest dostępny do pobrania na stronie https://gamechanger.sportu.yt. Jeśli chcesz podzielić się opinią na jego temat, zrób to, pamiętając o hashtagu #GameChangerSportu!

Autorem tekstu jest ABSTEAM

Marketing sportowy. Dlaczego marki sięgają po sportowe emocje i jak robić to dobrze?

Sport może być nośnikiem pomagającym markom osiągnąć marketingowe mistrzostwo. Za jego uwzględnieniem w planach komunikacyjnych przemawiają nie tylko uniwersalne wartości i silne emocje, ale też twarde liczby. Wykorzystywany nieumiejętnie może jednak zamienić  się w broń obosieczną. Co zrobić, żeby nasza biznesowa przygoda z marketingiem sportowym nie rozpoczęła się  od przykrego falstartu?

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Marketing sportowy. Definicja i rodzaje
  • Historia marketingu sportowego
  • Komunikacja poprzez sport. Dlaczego jest atrakcyjna?
  • Kibic, czyli prosument na rynku sportu
  • Rynek sportu & marketing sportowy – liczby
  • Marketing sportowy. Narzędzia, trendy i jak robić to dobrze?
  • Komunikacja poprzez sport. Dlaczego teraz?
  • Agencja marketingu sportowego. Rola i możliwość współpracy

 

Na dobry początek na pewno nie zaszkodzi dowiedzieć się o marketingu sportowym jak najwięcej, a w tym może pomóc ten artykuł. Przeczytacie w nim o teorii, cofniecie się do początków związków sportu z biznesem, poznacie nasze spojrzenie na argumenty za wykorzystaniem sportu w komunikacji marek, nie zabraknie też konkretnych liczb. Dowiecie się, na jakie grupy dzielą się polscy kibice, czym sponsor może ich… zdenerwować i z jakich narzędzi oraz kanałów komunikacji korzystać, jeśli zdecydujecie się postawić na sport. Przeczytacie też, dlaczego warto zainteresować się tym obszarem właśnie teraz.

Marketing sportowy. Definicja i rodzaje

Na pytanie o to, czym jest marketing sportowy, każdy czytelnik tego artykułu może udzielić własnej (i nawet jeśli intuicyjnej, to najczęściej prawidłowej) odpowiedzi. W dużym uproszczeniu, o czym więcej już za chwilę, marketing sportowy to dziedzina marketingu, której przedmiotem (lub podmiotem), tematem, nośnikiem czy najważniejszym narzędziem są sport, sportowcy, wydarzenia sportowe i wszystko to, co z nimi związane.

Zaglądając do literatury, zauważymy, że akademicy rozgraniczają pojęcia marketingu sportowego oraz marketingu przez sport. Przez to pierwsze, nazywane też marketingiem sportu, rozumieją działania dążące do promocji samego sportu, czyli najczęściej organizacji sportowych (klubów, rozgrywek czy federacji) i wydarzeń przez nie organizowanych. Marketing przez sport charakteryzuje się z kolei wykorzystaniem sportu jako narzędzia do promocji produktów i usług przedsiębiorstw, najczęściej komercyjnych, niebędących organizacjami sportowymi.

Tyle teorii. W praktyce pojęcie marketingu sportowego jest pojemniejsze, łączy obie powyższe definicje i tak też będzie wykorzystywane na potrzeby tego artykułu. Tematycznie tekst będzie natomiast bliższy relacjom sportu z biznesem, najczęściej zawiązywanym poprzez sponsoring lub reklamę.

Historia marketingu sportowego

Aktywność fizyczna nie tylko towarzyszy nam od zarania dziejów, ale przez wieki była warunkiem naszego przetrwania. Rozwój cywilizacyjny sprawił, że sport najpierw zyskał charakter rekreacyjny, a mniej więcej w czasach rewolucji przemysłowej (XIX wiek) zaczął się instytucjonalizować. Proste stowarzyszenia z czasem przerodziły się w federacje, a gdy powstały ligi i turnieje, kwestią czasu było wprowadzenie (początkowo potajemnych) wynagrodzeń dla sportowców.

Przełom XIX i XX wieku to początek globalizacji sportu, narodzin sponsoringu sportu i czas jego postępującej komercjalizacji. Symbolem tych procesów były pierwsze nowożytne Letnie Igrzyska Olimpijskie 1896. W Atenach rywalizowali przedstawiciele kilkunastu (najprawdopodobniej 14.) narodowości, w walce o złoto we florecie zmierzyło się dwóch profesjonalnych zawodników, a cała impreza nie odbyłyby się bez wsparcia prywatnych przedsiębiorców, którzy sfinansowali budowę i renowację obiektów sportowych. To właśnie wtedy symbolicznie narodziło się również pierwsze komercyjne partnerstwo komitetu olimpijskiego. George Eastman, założyciel marki Kodak, wykupił przy okazji pierwszych nowożytnych igrzysk reklamę.

Dalej poszło już z górki. Choć jeszcze w 1905 r. angielscy politycy oburzali się na wart tysiąc funtów transfer piłkarza Alfa Commona, porównując transakcję do niewolnictwa, to wraz z upływem lat pękały kolejne bariery, a wypełniony po brzegi złotem „ekspres” pieniędzy pompowanych w rynek sportu nie zatrzymał się do dziś.

Dostrzegając komunikacyjną nośność sportu i jego rosnącą rolę w życiu XX-wiecznego społeczeństwa, kolejne marki szybko poszły drogą Kodaka. Coca-Cola partneruje igrzyskom od 1928 roku. 8 lat później Adidas wyposażył w obuwie Jessego Owensa, bohatera berlińskich igrzysk, które miały być świadectwem potęgi III Rzeszy, a zostały zapamiętane jako narodziny legendy znakomitego amerykańskiego sprintera, 4-krotnego złotego medalisty tamtej imprezy. Przekazanie sportowcowi darmowych butów możemy uznać za pierwszy kontrakt ambasadorski czy też symboliczny moment narodzin influencer marketingu w sporcie. Rok 1954 to z kolei pierwsza umowa dotycząca naming rights, w ramach której browar Anheuser-Busch został sponsorem tytularnym stadionu baseballowego, od tamtej chwili nazywanego „Busch Park”.

Komunikacja poprzez sport. Dlaczego jest atrakcyjna?

O tym, że sport „sprzedaje”, doskonale wiedzą politycy, którzy od lat próbują wykorzystać sukcesy zawodniczek i zawodników, by móc ogrzać się w blasku ich chwały. Znakiem czasu są wysypy gratulacji w mediach społecznościowych, które dołączyły do zapraszania na tradycyjne wizyty i przyznawania orderów czy odznaczeń.

A dlaczego marki tak chętnie sięgają po sport w swojej komunikacji? Odpowiedź na to pytanie może być złożona, ale może też być bardzo prosta. Chodzi o emocje. Prawdziwe, niepowtarzalne emocje. Nie zawsze jednoznacznie pozytywne, bo dotyczące tak radości z wygranej, jak i złości po porażce, ale każdorazowo silne i autentyczne. Każda marka chce być jakaś. Chce opowiedzieć swoją, ułożoną w głowach właścicieli lub wypracowaną przez działy marketingu historię. Nie ma dla niej lepszego nośnika niż sport. Szczególnie w czasach, gdy podchodząc do sklepowej półki mamy do wyboru nie kilka, a kilkadziesiąt różnych past do zębów czy czekoladowych batonów.

Kolejna przewaga, jaką daje markom sport, to możliwość dotarcia do dość precyzyjnie określonej, bardzo zaangażowanej i szerokiej grupy docelowej. Sponsorzy sportu wspierają sportowców czy drużyny, chcąc przenieść na siebie ich wizerunek (tzw. image transfer). Wreszcie robią to także z pobudek społecznych, chcąc odwdzięczyć się lokalnej społeczności czy wesprzeć rozwój sportu młodzieżowego (charakter CSR).

Kibic, czyli prosument na rynku sportu

Pisząc o marketingu sportowym, nie sposób nie zastanowić się nad specyfiką odbiorców tego procesu, czyli kibiców. Już na pierwszy rzut oka czujemy, że nie można postrzegać ich tylko w kategorii nabywców, bo ich rola jest zdecydowanie bardziej istotna.

Każdy brand, który chce zainwestować w sport, powinien pamiętać przynajmniej o kilku różnicach między kibicem, a typowym odbiorcą jego produktów czy usług. Po pierwsze, fani cechują się emocjonalną, opartą na sferze uczuć więzią ze wspieraną przez siebie organizacją. Co więcej, cechuje ich niespotykany stopień lojalności konsumenckiej (nie zmienią drużyny na inną nawet wtedy, gdy ta będzie przegrywać). Jeszcze innym aspektem są przesadne oczekiwania co do wyników sportowych, najczęściej pozbawione racjonalnego uzasadnienia. Wreszcie – kibice wiedzą o ukochanym klubie czy sportowcu wszystko, aktywnie śledzą i współtworzą komunikację wokół nich.

To wszystko sprawia, że fanów należy nazywać nie konsumentami, a prosumentami na rynku sportu. Termin ten jest połączeniem angielskich określeń producenta i konsumenta, dzięki czemu oddaje faktyczną rolę kibiców jako współtwórców sportowego widowiska. Fan, który przychodzi na stadion, jest nie tylko integralną częścią wydarzenia, ale stanowi dla niego wartość dodaną. Te przez długi czas teoretyczne rozważania potwierdziła pandemia koronawirusa, w czasie której kibice zniknęli ze stadionów. Ich brak okazał się tak znaczącym ubytkiem dla produktu, że telewizje bardzo szybko zdecydowały się „nałożyć” sztuczne dźwięki trybun na transmisje z meczów, a puste krzesełka często są „zapełniane” przez ekrany z wizerunkami fanów lub przynajmniej ich kartonowe podobizny.

Kibic wyrecytuje z pamięci skład swojej drużyny z ważnego meczu sprzed lat, obrazi się na słowo „logo”, bo jego klub ma przecież herb, ale też bez problemu wymieni sponsorów wspieranej organizacji i – co najistotniejsze – sięgnie po ich produkty zamiast konkurencyjnych. Komunikacja z tak zaangażowaną grupą to dla biznesu z jednej strony wielki kapitał do spożytkowania, ale z drugiej ważna lekcja do odrobienia, aby rozbroić ewentualne miny w warstwie wzajemnego zrozumienia.

Oczywiście kibice nie są grupą jednorodną. Można rozróżniać ich przez pryzmat wielu czynników, ale z perspektywy marek szczególnie ciekawa będzie segmentacja ze względu na stopień zainteresowania sportem. Badania wskazują, że ponad 50% polskiego społeczeństwa to kibice okazjonalni, którzy aktywizują się wokół dużych imprez sportowych (mistrzostwa Europy i świata w piłce nożnej, igrzyska olimpijskie). Również analiza częstotliwości wyszukiwań sportowych fraz w wyszukiwarce Google czy obserwacja trendów w mediach głównego nurtu (celebryci komentujący w telewizji wydarzenia sportowe) stanowią dowód na to, że co dwa lata wszyscy stajemy się kibicami, a sport koncertuje wokół siebie nie tylko zagorzałych fanatyków, ale wszystkie grupy społeczne. To kolejna zachęta dla marek, aby umieścić go w swoich planach komunikacyjnych, ale też budżetach mediowych.

Źródło: Google Trends 

Rynek sportu & marketing sportowy – liczby

Wartości i emocje, które można „przetransferować” na swój biznes, to solidna podstawa do zainteresowania się marketingiem sportowym (budują świadomość marki, a pamiętajmy, że siła brandu stanowi nawet o 70% firmowych przychodów), ale w dobie recesji wywołanej pandemią każdy dyrektor finansowy poprosi (i słusznie!) o konkretne dane, przemawiające za realizacją takiej, a nie innej strategii marketingowej.

Warto zacząć od oglądalności najważniejszych wydarzeń sportowych. Według danych Nielsen Audience Measurement, 18 z 20 programów o najwyższej oglądalności w polskiej telewizji w latach 2012-17 dotyczyło wydarzeń sportowych. W samym 2018 roku było to 8 z 10 najchętniej oglądanych programów. Rekord? 16-milionowa widownia ćwierćfinałowego meczu mistrzostw Europy 2016, w którym zmierzyliśmy się z Portugalią. Nie samą piłką kibic żyje? To prawda. Szacunki dotyczące oglądalności letnich igrzysk w Tokio (dotyczyły pierwotnego terminu imprezy, ale w 2021 r. nie powinno być gorzej) zakładały, że zmagania sportowców obejrzy 28-29 milionów Polaków, a najważniejsze transmisje ściągną przed telewizory po 4-5 mln widzów.

Globalnie? Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Brazylii 2014 obejrzało 3,2 mld ludzi. Ogółem udział sektora sportowego w PKB krajów rozwiniętych wynosi już 1-2% i stale rośnie. Zgodnie z raportem „The Business Research Company”, światowy rynek sportu w 2020 r. osiągnął wartość prawie 388,3 miliarda dolarów, co było spadkiem w stosunku do 458,8 mld rok wcześniej. Tendencja zniżkowa to ewenement spowodowany pandemią i kolejnymi lockdownami, bo sektor od lat rośnie regularnie i w szybkim tempie, a według autorów wspomnianego raportu ma jeszcze przyspieszyć i osiągnąć 599,9 mld USD w 2025 i 826 mld USD w 2030 roku.

Najwyższy stopień komercjalizacji sportu dotyczy oczywiście Stanów Zjednoczonych i organizacji zarządzanych przez tzw. „Wielką Czwórkę” (zawodowe ligi MLB, NBA, NFL i NHL), z prawdziwym świętem „sportbizowego blichtru”, jakim jest coroczny finał ligi futbolu amerykańskiego, Super Bowl.

Ale sport jest również stale obecny w życiu Polaków, a w czasach pandemii – nawet jeszcze bardziej dla nich istotny. Potwierdzają to wyniki najnowszego wydania raportu „Sponsoring Monitor ARC Rynek i Opinia”, zgodnie z którymi w roku 2020 odsetek Polaków interesujących się sportem wzrósł o 8 punktów procentowych i obecnie wynosi aż 90%. Coraz więcej mamy też kobiet, których udział w grupie fanów sportu wynosi już niemal 30%, a część dyscyplin (np. koszykówka) jest przez nie zdominowana. Co istotne z perspektywy biznesu, 78% Polaków jest zdania, że sponsoring korzystnie wpływa na kondycję naszego sportu. Rośnie też odsetek respondentów przyznających, że chętniej sięgają po produkty sponsorów sportu (45% w 2020 r. do 39% rok wcześniej) oraz tych, którzy korzystniej oceniają sponsorów (55% w 2020 r. do 48% rok wcześniej) od firm konkurencyjnych. Jak wynika z badania, najwyższą znajomością spontaniczną wśród polskich sponsorów sportu mogą pochwalić się PKN Orlen, Adidas, Nike, Coca-Cola i Lotos.

Marketing sportowy. Narzędzia, trendy i jak robić to dobrze?

Jak już wspomniałem, najczęstszym przejawem zaangażowania marek w sport jest sponsoring. Popularność tego narzędzia jest zresztą charakterystyczna dla naszej branży – według danych Europejskiego Stowarzyszenia Sponsoringu z 2012 r., aż 91% wszystkich przypadków sponsoringu dotyczyło właśnie sportu. Myśląc o zaangażowaniu w sponsoring organizacji sportowej czy indywidualnego sportowca warto pamiętać o jednej rzeczy, o której marki często zapominają. Aby w pełni wykorzystać taką umowę, trzeba zaplanować strategię jej aktywizacji. Sama możliwość wykorzystania identyfikacji wizualnej klubu czy wizerunku sportowca to dopiero połowa sukcesu – przyjmuje się, że chcąc przeprowadzić skuteczną kampanię, na działania komunikacyjne (promocję w mediach, konkursy dla kibiców, aktywacje w digitalu, eventy, działania niestandardowe) powinno się zabezpieczyć w budżecie taką samą sumę, jaką wydaliśmy na umowę sponsoringową.

Inwestycja w sport może także przyjąć formę działań w mediach sportowych lub tych ogólnotematycznych przy kontekstowym wykorzystaniu sportu. W dzisiejszych czasach warto spoglądać na nowoczesne kanały digitalowe – dobry mediaplan sprawi, że osiągniemy w nich „telewizyjne” wyniki, wydając nieporównywalnie mniej w stosunku do tradycyjnej kampanii TV.

Kanały szczególnie atrakcyjne w sporcie to media społecznościowe oraz influencerzy. Te pierwsze od kilku lat skutecznie przyciągają uwagę młodszych użytkowników, którzy już niebawem będą stanowić główną siłę nabywczą. Pokolenia Z i kolejne rezygnują z mediów tradycyjnych na rzecz treści opakowanych w atrakcyjną, błyskawicznie przyswajalną formę. To dotyczy też sportu – młodsi oglądają tradycyjne transmisje z meczów krócej, chętniej sięgając po skróty i ekskluzywne treści, a śledzenie wydarzeń łączą z jednoczesnym przeglądaniem mediów społecznościowych na urządzeniach mobilnych (tzw. multiscreening). Aktualnie prym wiedzie tu YouTube, którego w agencji nazywamy nawet gamechangerem na rynku mediów sportowych. Na pewno warto też samemu śledzić to, co w kontekście sportowych treści dzieje się na TikToku.

Wspomniani już influencerzy są atrakcyjni przede wszystkim dlatego, że często okazują się drogą do najszybszej i najtańszej konwersji. W ostatnim czasie w branży sportowej do tradycyjnie obecnych na Twitterze dziennikarzy dołączyli YouTuberzy, autorzy podcastów i uniwersalni twórcy, którzy potrafią odnaleźć się w wielu różnych kanałach jednocześnie. Rozmowy z klientami potwierdzają, że właśnie te nowoczesne formy i formaty są odpowiedzią na potrzeby ich marek.

Komunikacja przez sport. Dlaczego teraz?

Jak już sobie powiedzieliśmy, raz na dwa lata wszyscy jesteśmy kibicami. Pandemia COVID-19 wywróciła jednak świat sportu do góry nogami i wielkie imprezy roku 2020 trzeba było przesunąć o 12 miesięcy. W związku z tym mamy teraz – po raz pierwszy w historii – dwa sportowe lata z rzędu. Latem 2021 r. odbędą się najpierw mistrzostwa Europy w piłce nożnej, a później igrzyska i paraigrzyska olimpijskie w Tokio. Już kilka miesięcy później, bo w lutym 2022 r., będziemy emocjonować się zimowymi igrzyskami Pekinie. Na koniec przyszłego roku czekają nas z kolei nietypowe, bo pierwszy raz rozgrywane zimą (od 21 listopada do 18 grudnia) Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej 2022 w Katarze.

Co więcej, dotknięte gospodarczymi, ale przede wszystkim społecznymi skutkami pandemii społeczeństwo będzie spragnione sportowych emocji jak nigdy dotąd. To idealny moment, aby włączyć sport do komunikacji swojej marki i okazja, aby przygotować i wdrożyć długofalową strategię marketingową wokół sportu – a to właśnie takie działania mają największe szanse przełożyć się na oczekiwany wzrost Waszego biznesu.

Agencja marketingu sportowego. Rola i możliwość współpracy

Choć co dwa lata wszyscy jesteśmy kibicami, nie oznacza to, że automatycznie stajemy się ekspertami w tej dziedzinie. Wbrew pozorom sport stanowi dość wąską specjalizację (którą trzeba czuć, a najlepiej się nią pasjonować), dlatego angażując się w marketing sportowy, warto wesprzeć się specjalistami. Na polskim rynku działa przynajmniej kilka wyspecjalizowanych agencji marketingu sportowego, które świadczą usługi z zakresu doradztwa i realizacji usług promocyjnych, w których sport wybija się na pierwszy plan – sam mam przyjemność pracować w jednej z nich.

Co ważne, praca z takimi agencjami nie jest zarezerwowana – także budżetowo – tylko dla największych. Działań związanych z marketingiem sportowym nie trzeba zaczynać od sponsoringu mistrza Polski w topowej dyscyplinie czy podpisania kontraktu ambasadorskiego z mistrzem olimpijskim. Odpowiedni trening i gra zespołowa (zapraszam!) sprawi, że każda marka znajdzie tu coś atrakcyjnego dla siebie i swojej grupy docelowej.

Autorem tekstu jest Mateusz Brzeźniak

Piłkarskie EURO w komunikacji marek bez wydawania dużego budżetu – jak to zrobić?

Największe imprezy sportowe 2021 roku zbliżają się wielkimi krokami. Odwołane w zeszłym roku przez wybuch pandemii koronawirusa, teraz są jeszcze bardziej wyczekiwane przez kibiców. Te marki, które jeszcze nie zaplanowały działań wokół EURO, mają ostatnią szansę, aby je wdrożyć – i to bez oficjalnych partnerstw czy dużych pieniędzy.

Największe firmy w Polsce i na świecie już zarezerwowały sobie możliwość posługiwania się mianem oficjalnego partnera EURO 2021 czy sponsora piłkarskiej reprezentacji Polski, aby – w zamian za objęcie ich sponsoringiem – mogły mieć możliwość identyfikowania się z tymi sportowymi markami. Czy to oznacza, że inne firmy mogą się już obejść smakiem? Wręcz przeciwnie, ale to ostatni moment na to, aby podjąć skuteczne działania i skorzystać marketingowo na sile sportowych emocji. Od czego zacząć?

  1. Strategia marketingowa w sporcie

Po pierwsze zastanów się, do kogo chcesz skierować komunikację. Patrz przede wszystkim z perspektywy Twoich celów biznesowych. Jeśli zależy Ci na dotarciu do kibiców, zostań ich partnerem zamiast być kolejnym partnerem reprezentacji czy konkretnego klubu. Pokaż, jak wspierasz fanów, kibicujesz razem z nimi – włącz do takiej akcji również swoich pracowników. Pamiętaj, że tak duża impreza jak mistrzostwa Europy przyciąga nie tylko najbardziej zagorzałych fanów piłki nożnej, ale także tych na co dzień mniej zainteresowanych rozgrywkami piłkarskimi. Największy boom jest właśnie w czasie EURO czy mundiali.

Jako firma możesz zorganizować różnego rodzaju aktywacje wspierające kibiców, które omówimy w dalszej części tekstu. W tym miejscu warto podkreślić kluczową kwestię do zastanowienia, czyli jakie działania podjąć w obliczu trwającej pandemii i związanych z nią obostrzeń. Można się spodziewać, że w tym roku piłkarskie emocje będziemy przeżywać raczej w domowym zaciszu, tworząc niewielkie, kameralne strefy kibiców, złożone z grona najbliższej rodziny czy znajomych.

Z drugiej strony, jeśli Twoim celem jest dotarcie do osób, które ani trochę nie interesują się sportem, możesz je również wesprzeć, przygotowując np. poradnik, jak przeżyć z kibicem przez równo miesiąc piłkarskich emocji. Przejdźmy jednak dalej do działań przeznaczonych dla tej większości, która na myśl o piłkarskich mistrzostwach Europy odczuwa rosnącą ekscytację.

  1. Euro 2021 a Real-Time Marketing (RTM)

Jeśli jesteś aktywnym użytkownikiem social mediów, pewnie nieraz widziałeś posty komentujące bieżące wydarzenia, w tym sportowe. Takie działania cieszą się dużą popularnością wśród użytkowników, zdobywając szybko duże zasięgi w sposób viralowy. Patrząc na terminarz EURO, można w łatwy sposób rozplanować tego typu komunikację i włączyć do niej proste działania. Poza odnoszeniem się do wyników meczów, mogą to być też kontekstowe działania konkursowe, aby zachęcić fanów marki do wspólnego kibicowania. Możesz także pójść o krok dalej i zdecydować się na współpracę z mediami sportowymi.

  1. Dziennikarze sportowi i eksperci – współpraca

Każdy kibic podczas oglądania mistrzostw czuje się w pewnym stopniu komentatorem, interesuje go opinia znawców piłki, aby znaleźć merytoryczne potwierdzenie swojego zdania na temat przebiegu gry. Fani poszukują takich treści nie tylko przed spotkaniem, po jego zakończeniu, czy w czasie przerwy meczowej, ale także w trakcie samej rywalizacji. Coraz popularniejszy multiscreening, czyli korzystanie z kilku ekranów jednocześnie, aby konsumować więcej informacji, sprzyja tym mediom i twórcom, którzy aktywnie działają w internecie.

Wchodząc w nimi we współpracę, możesz w naturalny sposób włączyć się do piłkarskiej dyskusji o EURO 2021. Poza działaniami reklamowymi i lokowaniem swojej marki na zasięgowych profilach social media czy portalu internetowym, możesz także wykorzystać przygotowywany przez dziennikarzy sportowych content ekspercki. Może on pojawić się także w dedykowanej formie w kanałach własnych firmy, nie tylko tych online. Może to być nawet wartościowy dodatek do przygotowywanych przez Ciebie drukowanych materiałów.

Zwróć także szczególną uwagę na Twittera i YouTube’a, które są bardzo popularne wśród fanów piłki nożnej. Tam spotykają swoich idoli: sportowców, dziennikarzy czy innych twórców. Ekskluzywne współprace z mediami w zakresie treści wideo (jak Kanał Sportowy działający na YT), wsparte tweetami promującymi (publikowanymi przez ich twórców), mogą przynieść dodatkowe korzyści dla Twojej marki.

  1. Sportowa twarz marki. Współpraca z influencerami i ambasadorami

Wcześniej wspomniani dziennikarze, ale także inni twórcy sportowi działający na YouTubie czy w innych kanałach social media, mogą współpracować z Tobą także w zakresie influencer marketingu lub współpracy ambasadorskiej.

Pamiętaj, że aktywni sportowcy czy inni członkowie kadry mają ograniczone możliwości działań pozasportowych w trakcie mistrzostw. Co innego ci, którzy zakończyli już reprezentacyjną karierę, jak Jerzy Dudek czy Sebastian Mila. Zawodnicy, o których znakomitych występach pamięć wśród fanów wciąż jest żywa, mogą w wiarygodny sposób wesprzeć markę w akcjach zachęcających do kibicowania biało-czerwonym w trakcie EURO. Możesz także zdecydować się na podpisanie kontraktu ambasadorskiego, aby prowadzić z nimi szerzej zakrojone działania. W ten sposób staną się naturalnymi „twarzami” firmy w czasie dużych wydarzeń sportowych.

  1. Employer branding na sportowo

Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że fanów piłki znajdziesz także wśród pracowników Twojej firmy. Wprowadź odpowiednie rozwiązania również dla nich. Czasami wystarczą drobne gesty, jak możliwość wcześniejszego zakończenia pracy, aby zdążyli obejrzeć mecz Polaków lub wspólna strefa kibica w biurze. Możesz także przygotować gadżety do kibicowania, aby pracownicy mogli pokazać, jak wspierają kadrę.

Jeśli chcesz przygotować dla swojego zespołu coś większego, możesz zorganizować ekskluzywne oglądanie meczu z wybranym influencerem lub ambasadorem np. w formie spotkania online. Taka akcja może być także punktem wyjścia do działalności charytatywnej (czy z zakresu CSR), jeśli w jej ramach np. zachęcisz pracowników do typowania wyników i za każdy trafiony rezultat przekażesz dowolną sumę na wspólnie wybrany szczytny cel.

  1. Zestaw kibica w ofercie Twojej marki

Wracając do klientów, nie zapomnij także o unikalnych ofertach z okazji mistrzostw Europy. Mogą to być czasowe promocje, związane z konkretnymi meczami, ale też dedykowane pakiety usług. Jeśli działalność Twojej firmy polega na sprzedaży produktów (przykładowo przekąsek czy gadżetów do kibicowania), możesz pomyśleć o specjalnych „domowych zestawach kibica”. Dodaj coś kreatywnego, aby ich pozytywnie zaskoczyć.

  1. Wysyłka kreatywna na sportowo

Takie paczki mogą również trafić w formie prezentu do dziennikarzy czy twórców internetowych. Im oryginalniejsza wysyłka kreatywna, tym większa szansa na to, że obdarowani pokażą ją w swoich mediach społecznościowych lub, jak w przypadku dziennikarzy, wspomną o Twojej marce w mediach w kontekście EURO.

Możesz także pomyśleć o innych rozwiązaniach ambientowych, aby w niestandardowy sposób zaskoczyć klientów pojedynczymi akcjami marketingowymi. Jakimi? Dużo zależy od profilu działalności firmy, w której pracujesz. Nie polecamy jednak działań z zakresu ambush marketingu, który zakłada podszywanie się pod oficjalnego partnera imprezy przez firmy, które nie są jej sponsorem. Tego typu praktyki grożą sankcjami prawnymi, bo można je przyporządkować do działań z kategorii nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy. Dla laika granica pomiędzy kreatywnymi działaniami wokół popularnej imprezy sportowej, a zabronionym ambush marketingiem może być trudna do wyłapania, dlatego najlepszym wyborem – jak zawsze – będzie współpraca z #ASBTeam!

Najważniejsze jest to, aby w planowanej kampanii legalnie i kreatywnie wykorzystać swoje możliwości, jak i kalendarz naszpikowany porywającymi imprezami sportowymi.

To nie koniec sportowych emocji, przed nami igrzyska olimpijskie i…

Pamiętaj, że dokładnie 11 dni po zakończeniu EURO rozpoczną się letnie igrzyska olimpijskie, a później paraolimpijskie w Tokio. Jeśli idee olimpijskie także są zgodne z wartościami Twojej firmy, już teraz zaplanuj działania komunikacyjne wokół zmagań olimpijczyków o medale. Mamy dla Ciebie dobrą wiadomość – zimowe igrzyska w Pekinie zaczynają się zaledwie pół roku później.

A pod koniec 2022 roku kolejne piłkarskie święto, czyli mistrzostwa świata w piłce nożnej mężczyzn. Jeśli czujesz, że wydarzenia sportowe są bliskie DNA Twojej marki, już teraz przygotuj się na EURO i kolejne duże imprezy. Pandemia COVID-19 dała nam pierwszą w historii możliwość przeżywania dużych sportowych emocji dwa lata z rzędu. Nie przegap takiej okazji!

Autorem tekstu jest Aleksandra Witkowska